Otoczenie rosyjskiego satrapy jak ognia boi się YouTube, który ma „podważać jedność elit politycznych”. Szef Rady Bezpieczeństwa Rosji, Nikołaj Patruszew, uważa YouTube, niekontrolowane przez władze sieci społecznościowe oraz komunikatory internetowe za główne zagrożenie dla władzy.
YouTube kontra Putin
Spanikowani kremlowscy urzędnicy szukają sposobów na zablokowanie w Rosji serwisu wideo YouTube. Określają go jako jedno z „największych zagrożeń w kraju”.
Początek roku przyniósł informacje o tym, że Kreml rozważa wprowadzenie zakazu korzystania z popularnego serwisu streamingowego i wideo. Przyczyna miała być możliwość przeglądania w serwisie treści pochodzących z dowolnego miejsca na świecie. To "internetowe okno na świat" ma rzekomo burzyć narrację ludzi Putina o wszechpotędze Rosji. Tymczasem iluzją taką Kreml lubi karmić swoich obywateli.
Choć jednak od początku roku minęło ponad 10 miesięcy, aż do teraz nie podjęto żadnych konkretnych działań, które miałyby uskutecznić funkcjonowanie zakazu.
Czy Rosja zablokuje Youtube?
Kremlowskie źródło ujawniło na telegramowym kanale General SVR, że w związku z wyborami prezydenckimi, które w Rosji wypadają na początku 2024 roku, trwają rozmowy w kwestii zakazu korzystania z popularnego serwisu z nagraniami. Pierwsze kroki w tej sprawie miał podjąć szef Rady Bezpieczeństwa Rosji, Nikołaj Patruszew. Z kanału na Telegramie dowiadujemy się, że niedawno rozpoczęły się rozmowy o konieczności zablokowania YT i kilku komunikatorów internetowych. Jeśli eksperci przyznają, że wprowadzenie blokady jest realne, to po Nowym Roku należy spodziewać się realizacji tego planu.
Rosja ma już własne media społecznościowe i usługę udostępniania wideo o nazwie VK lub Vkontaktem. Z platformy korzysta 656 milionów zarejestrowanych użytkowników. Jest to szósta najpopularniejsza witryna internetowa w Rosji i 16. najczęściej odwiedzana na świecie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
jg
