Iran zaatakował kilkunastoma rakietami dwie amerykańskie bazy w Iraku. Oficjalna propaganda Iranu mówi o 80 zabitych i wielu rannych. Amerykanie nie potwierdzają ofiar śmiertelnych.
Zaraz po tym, jak nocą Irańczycy odpalili rakiety, które miały być odwetem za zabicie generała Kasima Sulejmaniego w Bagdadzie przez Amerykanów w Waszyngtonie zebrali się najważniejsi politycy, w tym prezydent i wiceprezydent. Zapowiedziano orędzie Donalda Trumpa i nagle… cisza.
Sprawę załatwił wpis na Twitterze prezydenta USA, że „wszystko jest dobrze”, co by sugerowało, że rzeczywiście ofiar ataku nie było i Donald Trump zapowiedział wystąpienia przewidziane na wczesne środowe popołudnie polskiego czasu.
Z pierwszych ocen uderzenia irańskiego specjaliści wyczytali, ze rakiety uderzały tak, by nie zabijać amerykańskich żołnierzy oraz ich sojuszników. Byłby to tak na użytek wewnętrzny, by pokazać Irańczykom, że śmierć generała Sulejmaniego zostanie pomszczona.
W jednej z zaatakowanych baz jest około 150 naszych żołnierzy, którzy przebywają tam na misji szkoleniowej. Nasi szkolą oddziały paramilitarne i różne milicje, które miały wzmacniać potencjał iracki w walce z Państwem Islamskim.
Atak Iranu na bazy USA. Co z polskimi żołnierzami?
Polski resort obrony w komunikacie jednoznacznie powiedział, że nic naszym żołnierzom się nie stało.
Polscy żołnierze i pracownicy MON przebywający w Iraku nie ucierpieli w wyniku ostrzału amerykańskich baz – poinformował dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał Tomasz Piotrowski. Dodał, że straty w bazach w Al-Asad i Irbilu są szacowane. W obu tych bazach stacjonowali polscy żołnierze. Atak przeprowadziła irańska Gwardia Strażników Rewolucji Islamskiej.
Zdaniem Piotrowskiego, sytuacja "będzie w dalszym ciągu podlegała eskalacji jeśli chodzi o bezpieczeństwo", ale ewakuacja polskich żołnierzy nie jest rozważana. – Musimy pamiętać, że jesteśmy tam w ramach koalicji, zarówno tej, która walczy z organizacją ISIS, jak i w ramach misji szkoleniowej – wyjaśnił Piotrowski.
Źródło:
TVN 24
Po ataku rakietowym na bazy USA głos na Twitterze zabrał też szef dyplomacji Iranu Dżawad Zarif. Oświadczył, że Iran użył proporcjonalnych środków w ramach prawa do obrony w myśl art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, obierając za cel bazy, z których dokonano tchórzliwego ataku wobec naszych obywateli i wysokich urzędników". Dodał, że jego kraj nie dąży do wojny, ale będzie się bronić się przed agresją.
Rok 2020. Najważniejsze wydarzenia. Co nas czeka w polityce,...
Z piętnastu pocisków balistycznych wystrzelonych przez Iran w odwecie po ataku amerykańskim, w którym zginął generał Sulejmani dziesięć uderzyło w bazę lotniczą Al Asad, jeden trafił do bazy wojskowej w Irbil, a cztery inne pociski minęły cele, według rzecznika wojskowego USA dowództwa centralnego, odpowiedzialnego za siły amerykańskie na Bliskim Wschodzie.
Ataki szły dwoma falami, każda w odstępie godziny. Już wstępne oceny wykazały brak ofiar po stronie amerykańskiej, mówił przedstawiciel wojskowy USA w Bagdadzie w Fox News.
Prezydent Trump dodał w swoim wpisie na Twitterze: Jak na razie dobrze! Jak dotąd mamy najpotężniejszą i najlepiej wyposażoną armię na świecie! Złożę oświadczenie jutro rano. ”
Sekretarz prasowa Białego Domu Stephanie Grisham powiedziała tuż po ataku: Jesteśmy świadomi doniesień o atakach na obiekty USA w Iraku. Prezydent został poinformowany, monitoruje sytuację oraz konsultuje się z zespołem ds. Bezpieczeństwa Narodowego. Nie było od razu jasne, jak USA mogą zareagować.
Pentagon zaś dodał: W ostatnich dniach i w odpowiedzi na groźby i działania Iranu Departament Obrony podjął odpowiednie środki w celu ochrony naszego personelu i partnerów. Bazy w Iraku były w stanie wysokiej gotowości ze względu na oznaki, że reżim irański planował zaatakować nasze siły i interesy w regionie. Oceniając sytuację i naszą odpowiedź, podejmiemy wszelkie niezbędne środki w celu ochrony i obrony personelu, partnerów i sojuszników USA w regionie .
Podsumowanie roku 2019: 10 bohaterów światowej polityki. O n...
Tymczasem irańska telewizja państwowa twierdziła, że Teheran wystrzelił „dziesiątki” pocisków ziemia-powierzchnia w bazę lotniczą Al Asad. Telewizja państwowa opisała to jako zemstę Teheranu za zabicie Sulejmaniego.
Irańska Gwardia Rewolucyjna ostrzegła następnie USA i regionalnych sojuszników przed odwetem za atak rakietowy w Iraku. Straż wydała ostrzeżenie za pośrednictwem w irańskiej agencji informacyjnej IRNA: Ostrzegamy wszystkich amerykańskich sojuszników, którzy oddali swoje bazy armii terrorystycznej, że terytorium, które jest punktem wyjścia agresywnych działań przeciwko Iranowi jest na celowniku. Padły też ostrzeżenia pod adresem Izraela.
Irański atak nastąpił kilka dni po zabiciu generała Sulejmaniego na lotnisku w Bagdadzie.
Amerykanie obwiniali go zabicie setek żołnierzy USA, mówiono również, że planował kolejne ataki tuż przed śmiercią.
Wspierane przez Iran bojówki w Iraku, znane jako Ludowe Siły Mobilizacyjne (PMF), zagroziły zemstą Amerykanom w odpowiedzi na zabicie generała. Iracki parlament podjął uchwałę o wydaleniu obcych (głównie amerykańskich)sił z kraju.
Rezolucja pojawiła się prawie pięć lat po tym, jak rząd zażądał rozmieszczenia wojsk USA w Iraku, gdy dżihadyści Państwa Islamskiego opanowali ogromne połacie tego kraju.
Zdaniem czołowych polityków irackich terroryści zostali pokonani i dodają, że teraz obecna misja amerykańska przekształciła się w wojnę zastępczą USA-Iran.
Odwetu za śmierć Sulejmaniego domagały się tłumy uczestniczące w jego pogrzebie. To drastycznie podniosło i tak wysokie napięcie w regionie. Hossein Salami, następca Sulejmaniego, zwrócił się do tłumu żegnających w Keranie, rodzinnym mieście generała, by poprzysięgli zemścić się za jego śmierć.
- Mówimy naszym wrogom: zemścimy się, ale jeśli podejmą kolejne działania, podpalimy miejsca w których się znajdują- mówił Salami.
Źródło:
TVN 24
