W komentarzach pod Pana postem na Facebooku dotyczącym odejścia z klubu Koalicji Obywatelskiej w senacie i rozpoczęcia współpracy z Ruchem Polska 2050 Szymona Hołowni, część osób Pana popiera i chwali, ale część nazywa „chorągiewką”, zarzuca „nieetyczne zachowanie”.
Startowałem w wyborach w 2019 roku jako kandydat bezpartyjny i mocno to akcentowałem. Zapowiadałem, że będę walczyć o lepsze warunki działania dla przedsiębiorców, o lepsze standardy życia dla wszystkich Polaków. To były i są moje cele. Dopiero po wyborach zaproszono mnie do klubu KO. Jeśli chodzi o moje zobowiązania wobec wyborców – nic się nie zmieniło, nadal chcę pracować dla nich, realizując swoje obietnice.
Mógł Pan jednak wystartować ze swojego komitetu.
Oczywiście. Ale przypomnę, że pierwotnie wcale nie planowałem startować w wyborach do senatu. Byłem radnym sejmiku województwa, kiedy dostałem propozycję kandydowania w wyborach od polityków PO. Ich oferta była jasna - możesz być senatorem bezpartyjnym i to ty decydujesz o przynależności klubowej. Skorzystałem z tego, a dodatkowo wypracowałem poparcie PSL, Lewicy czy Ruchów Miejskich. Dodam, że początkowo współpraca z klubem KO dobrze się układała.
Co i kiedy się zmieniło?
Pierwsze mocne pęknięcie między mną a KO dotyczyło pomysłu podnoszenia uposażeń m.in. prezydenta, premiera, posłów i senatorów, i to w okresie pandemii. Uważam, że parlamentarzyści powinni być lepiej wynagradzani, ale to nie był dobry moment na zmiany (pomysł pojawił się latem 2020- przyp. red.). Poza tym niedopuszczalne było dla mnie ciche porozumienie z PiS w tej sprawie. Później było jeszcze parę innych rzeczy, które nas poróżniły. Jeszcze miałem nadzieję, że PO się ocknie, wyjdzie z letargu. Ale to się nie stało. Bycie anty-PiSem nie wystarczy, żeby wygrać wybory. Trzeba dać Polakom jakieś propozycje, pokazać ofertę. A tego ze strony PO nie widać.
Nie mogłem też pracować w klubie KO tak aktywnie, jak chciałem. Kiedy podczas posiedzeń klubu zgłaszałem jakieś propozycje, były przyjmowane, ale nic z tego nie wynikało, byłem zbywany.
Teraz będzie Pan „języczkiem u wagi”. PiS ma obecnie 48 senatorów, może też liczyć na poparcie jednego senatora niezrzeszonego. Opozycja bez Pana dysponuje 50 głosami.
To prawda. Liczę, że teraz siła mojego oddziaływania się zwiększy. Chcę jednak powiedzieć jasno: pozostaję senatorem opozycji, będę zawsze przeciwko agresywnej i anty-obywatelskiej polityce PiS, a wartości takie jak demokracja, praworządność i proeuropejskość pozostają dla mnie, bez zmian, nadrzędnymi.
Kiedy podjął Pan decyzję o współpracy z Szymonem Hołownią?
W listopadzie zaczęły się rozmowy, decyzja zapadła w grudniu.
Co na to koledzy i koleżanki z klubu KO?
Rozmawiałem z Marcinem Bosackim i Tomaszem Grodzkim (szef senackiego klubu KO i marszałek senatu-red.), powiedzieli że szanują moją decyzję.
Czy Pana zdaniem fakt, że ruch, który nie startował w wyborach parlamentarnych, ale ma swoich przedstawicieli w parlamencie (w ubiegłym roku na współpracę z Ruchem Polska 2050 zdecydowała się posłanka Hanna Gil-Piątek z Lewicy), jest w porządku wobec wyborców i demokracji?
Część wyborców głosuje tylko na szyld, a nie zwraca uwagi na to, co kandydat sobą reprezentuje. Ja mam inny punkt widzenia i uważam, że w porządku jest przede wszystkim, jeżeli dotrzymujemy słowa i robimy rzeczy, na które się umawialiśmy z wyborcami. Ja się umawiałem, że będę walczył np. o prawa przedsiębiorców, ale nie obiecywałem wierności żadnej partii czy klubowi.
- Najlepsi lekarze w regionie. Sprawdź ranking specjalistów
- Muzeum Wsi Lubelskiej również zimą ma swój urok. Przekonajcie się sami! Zobacz
- W sobotę w wąwozie Rury tłumy, jak w Zakopanem! Zobacz zdjęcia
- Węże, żółwie, agamy i nie tylko. Oto mieszkańcy lubelskiego Egzotarium. Mamy zdjęcia!
- Pierwsze auta elektryczne pojawiły się długo przed Teslą. Pionierem był Porsche
- Stok narciarski w Lublinie? Tak, kiedyś zjeżdżaliśmy na nartach w centrum miasta
