Na początek Korea. Większość opiniotwórczych gazet wzywa administrację Baracka Obamy do twardej i stanowczej polityki wobec reżimu północnokoreańskiego, ale jednocześnie wyraźnie widać, że nikt dobrze zorientowany w polityce międzynarodowej nie oczekuje, iż ostatnia eskalacja napięcia na Półwyspie Koreańskim doprowadzi do nowej wojny. Dominuje przekonanie, że reżim chce wymusić na Ameryce i sąsiadach przyznanie Północy dodatkowego wsparcia gospodarczego w obliczu trwałej katastrofy państwa północnokoreańskiego. Ale Ameryka niewiele tu sama zdziała, zauważa "New York Times", pisząc o podjęciu przez Waszyngton prób współpracy z Pekinem w celu wywarcia presji dyplomatycznej i ekonomicznej na Phenian. Biały Dom, pisze "Times", ocenia przede wszystkim, że akcja zbrojna przeciwko pojedynczej wysepce należącej do Południa była raczej jednostkowym przykładem dosyć specyficznie rozumianego pokazu siły Korei Północnej.
Z kolei "Wall Street Journal" zauważa, że ostrzelanie wysepki to kolejny postępek Północy, która całkiem niedawno zatopiła południowokoreański okręt wojskowy, zabijając kilkudziesięciu południowych marynarzy. Północ ujawniła także w tych dniach Ameryce swoje nowe tajemnice atomowe. Jeden z amerykańskich rządowych ekspertów do spraw zbrojeń nuklearnych otrzymał od Phenianu prawo do odwiedzin w supernowoczesnym centrum atomowym, gdzie pracują urządzenia do wzbogacania uranu. "Journal" pisze w komentarzu redakcyjnym, że Ameryka nie może zrezygnować z sankcji i izolacji reżimu, ponieważ coraz wyraźniej widać, że polityka kija wobec Północy przynosi efekty - reżim staje się coraz bardziej chwiejny i zachowuje się coraz bardziej groteskowo.
"Wall Street Journal", pisząc o innych "krajach nieprzewidywalnych", informuje o poważnych kłopotach Teheranu, który spowalnia program zbrojeń atomowych. Według gazety spowolnienie to rezultat cyberataku na obiekty jądrowe Iranu przy użyciu potężnego wirusa Stuxnet. Powszechnie podejrzewa się, że atak cybernetyczny na irańskie systemy jądrowe został zainicjowany przez Izrael. Państwo żydowskie zamierza zrobić naprawdę dużo, włącznie ze zbrojnym atakiem prewencyjnym, aby uniemożliwić ajatollahom w Iranie budowę arsenału atomowego.
Amerykańskie dzienniki często komentowały rezultaty weekendowego szczytu NATO w Portugalii. I tak w "Washington Post" Anne Applebaum apelowała do sojuszu, aby ogłosił, że jego celem jest obrona europejskich demokracji. Do tego sojuszowi potrzebna jest większe zaangażowanie na wschodniej flance NATO, w tym w Polsce. Anne Applebaum uważa, że przymierze atlantyckie może wspólnie z Rosją organizować manewry wojskowe, które zawieszono po wojnie w Gruzji. Zdaniem publicystki przyszłość NATO będzie naprawdę zaskakująca - zachodni sojusz może kiedyś zostać wezwany do obrony... Rosji i jej granic przed rosnącymi w potęgę Chinami. Zaś "New York Times" zwraca uwagę, że osłabiony w polityce wewnętrznej Obama robi wszystko, by przekonać opozycję republikańską do ratyfikacji w Senacie USA układu rozbrojeniowego z Rosją START II. Administracja przekonuje Republikanów, że nawet państwa Europy Środkowo-Wschodniej, którym szczególnie zależy na utrzymaniu amerykańskiego parasola jądrowego, są zwolennikami ograniczenia zbrojeń atomowych. "Times" podkreśla, że Obamie bardzo potrzebne było poparcie środkowoeuropejskich sojuszników dla układu, to bowiem może rozwiać obawy prawicy amerykańskiej, obawiającej się wzrostu siły Rosji po redukcji arsenału atomowego Ameryki.
Jacek Stawiski