Komandosi z elitarnej amerykańskiej jednostki Navy Seals, którzy w maju 2011 zabili Osamę bin Ladena, będą trenować wspólnie z komandosami z Korei Południowej. Celem ćwiczeń jest powstanie specjalnego oddziału, który miałby zabić dyktatora Korei Północnej Kim Dzong Una, informuje brytyjski dziennik „The Times”.
**Czytaj także:
Komunistyczna Korea Północna sama prosi się o wojnę**
Decyzja o zabiciu Kim Dzong Una została podjęta po ostatniej próbie z bronią jądrową przeprowadzoną przez reżim z Pjongjangu i diametralnie zmienia podejście Korei Południowej do swego północnego sąsiada.
Warto przypomnieć, że wybrany w maju br. nowy prezydent Korei Południowej Moon Jae-In chciał początkowo prowadzić politykę dialogu z sąsiadami z północy. Zresztą dialog, a nie konfrontacja z północną częścią półwyspu był jednym z głównych haseł w jego kampanii wyborczej.
Czytaj także: Władimir Putin: Reżim Korei Północnej prędzej będzie gryźć trawę niż przestanie się zbroić
Jednak po kolejnych próbach z rakietami i ostatnim, szóstym już teście broni jądrowej zdecydował się na zmianę polityki swojego kraju. Teraz wspólnie z USA planuje fizyczną likwidację Kim Dzong Una. W tym celu Korea Południowa i USA powołają grupę bojową, której zadaniem będzie zabicie północnokoreańskiego dyktatora, jeśli ten rozpocząłby wojnę.
Czytaj także: Duchowy doradca Donalda Trumpa pozwala mu zabić Kim Dzong Una
- Specjalna jednostka, której zadaniem będzie „neutralizacja” Kim Dzong Una i całego kierownictwa Korei Północnej powstanie najprawdopodobniej do początku grudnia br. - poinformował Song Young-Moo, minister obrony Korei Południowej cytowany przez „The Times”.
Czytaj także: Korea Północna kusi rosyjskich turystów. "Jest bezpieczniej niż w Londynie"
Jednocześnie Stany Zjednoczone podjęły decyzję, aby znieść wszelkie ograniczenia dotyczące wielkości i zasięgu rakiet balistycznych, które może posiadać Korea Południowa. Pozwoli to temu państwu na produkcję własnych bomb, zdolnych do niszczenia potężnych bunkrów w tym głównej, podziemnej siedziby reżimu Kim Dzong Una w Pjongjangu.
Kolejną reakcją na ostatni test broni nuklearnej przeprowadzony przez Koreę Północną są sankcje nałożone na ten kraj przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.
Do głosowania w Radzie Bezpieczeństwa doszło w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego w Nowym Jorku. Za nałożeniem sankcji były wszystkie kraje, których przedstawiciele zasiadają w radzie, w tym Chiny i Rosja, które jeszcze niedawno nie zgadzały się na taki krok i ostateczny wynik głosowania w tej sprawie brzmiał 15-0, informuje agencja Reuters.
Czytaj także: Korea Północna: Kim Dzong Un zlecił morderstwo krewnych, którzy spiskowali z Chinami
Sankcje obejmują embargo na sprzedaż ropy naftowej do Korei Północnej, import wyrobów tekstylnych oraz wprowadzają zakaz zatrudniania pracowników z tego kraju zagranicą. Ma to na celu odcięcie reżimu Kim Dzong-Una od największych źródeł walut.
Wspomniane dwa państwa, czyli Rosja i Chiny, które były wstępnie przeciwne nowym sankcjom proponowały wcześniej rządom Korei Południowej i USA, że mogą je poprzeć, gdy te dwa kraje zakończą wspólne manewry wojskowe, prowadzone u wybrzeży Półwyspu Koreańskiego. Jednak ostatecznie poparły najnowsze sankcje bez spełnienia powyższego warunku.
RUPTLY/x-news