Spis treści
Po oczekiwanym od kilku tygodni wycofaniu się Joe Bidena z wyścigu o ponowną prezydenturę Stanów Zjednoczonych przed Partią Demokratyczną stoi zadanie wyboru nowego kandydata lub kandydatki do tej funkcji.
Ponieważ już się odbyły prawybory, które wygrał Joe Biden, teraz musi zostać inna procedura wyboru. W związku z tym, że Joe Biden wycofał się jeszcze przed konwencją Partii Demokratycznej, która miała zatwierdził ostatecznie kandydata w wyborach, to procedura wyboru nowego kandydata spocznie na barkach delegatów na konwencję.
Wszystko odbędzie się w ramach czterech kroków przewidzianych przez regulamin.
Cztery kroki wyboru kandydata do startu w wyborach
Jak podają amerykańskie media, takie jak CNN, czy CNBC, wszystko powinno się rozstrzygnąć przed konwencją Partii Demokratycznej zaplanowaną na początek sierpnia. I pomimo faktu, że Joe Biden poparł oficjalnie Kamalę Harris, by go zastąpiła w wyścigu wyborczym, nie jest powiedziane, że to ona uzyska nominację.
Zgłosić się mogą również inni kandydaci i konwencja dokona wyboru.
W pierwszym kroku chętni kandydaci muszą zebrać poparcie setek delegatów i zostać zarejestrowani jako potencjalni kandydaci.
Kandydaci będą mogli agitować i zabiegać o poparcie 3949 delegatów na konwencję oraz 747 super delegatów. Ci ostatni nie będą jednak głosować w pierwszej rundzie. To kilkutysięczne grono dokona wyboru.
Jeśli w pierwszym głosowaniu żaden z kandydatów nie uzyska większości głosów z grona głosujących, odbędzie się kolejna runda, w której już udział wezmą super delegaci.
Głosowania będą powtarzane w razie potrzeby aż do momentu, kiedy ktoś z delegatów uzyska większość gremium głosującego - czyli 2,349 głosów spośród grona 4696 głosujących.
Czy Kamala Harris jest pewniakiem?
W dniu rezygnacji Joe Bidena media donosiły, że najpoważniejszą kandydatką do jego zastąpienia jest Kamala Harris. To wiceprezydent USA, która uczestniczyła w kampanii Joe Bidena jako kandydatka na wiceprezydent w kolejnej kadencji.
Za Harris przemawia między innymi fakt, że już jest w wyścigu wyborczym oraz to, że pieniądze zgromadzone na kampanię od różnych darczyńców mogą być w związku z tym bez problemu przeniesione na wsparcie jej kampanii. Tak by nie było w przypadku wyłonienia innego kandydata. A to wiązałoby się z koniecznością zbierania od nowa funduszy i sprawiłoby, że nowy kandydat już na starcie kampanii byłby organizacyjnie w tyle za kandydatem Republikanów.
Według cytowanej przez CNBC ekspertki Meeny Bose z Centrum Studiów nad Prezydenturą Amerykańską na Uniwersytecie Hofstra, za Harris przemawia również to, że już ma doświadczenie z kampanii sprzed czterech lat. Ponadto wystawienie innego kandydata mogłoby doprowadzić do zajadłych kłótni na konwencji Partii Demokratycznej, czego ugrupowanie wolałoby uniknąć na kilka miesięcy przed wyborami.
Paradoksalnie za kandydaturą Harris świadczy również to, że Republikanie, w tym sam Donald Trump już od kilku dni atakują wiceprezydent za jej "nieudolne działania", jak to określają. Najwyraźniej Republikanie również w Harris upatrują następczyni Bidena.