Polaczyk nie nastawiał się przed olimpiadą na wielki wynik w „crossowej” rywalizacji, ale podejmując rękawice, wydaje się, że wycisnął tyle, ile się da. Po skutecznej walce w ćwierćfinale odpadł z mocnymi rywalami w półfinale. Nieźle szło mu też w tzw. małym finale, gdzie zawodnicy walczyli o miejsce 5-8. Był drugi, ale nie skończył rywalizacji na szóstym miejscu. Sędziowie ukarali go żółtą kartką. Podobno miał nieprzepisowo przeszkodzić rywalowi ze Szwajcarii.
- Ponoć miałem go blokować w okolicach pierwszej bramki. Obejrzę jeszcze powtórkę, bo tak na świeżo to tego nie rozumiem. Moje pierwsze wrażenie jest takie, że on był pierwszy, więc ciężko było go blokować – przyznał nasz kajakarz.
Polaczyk czuł niedosyt po tym starcie.
- Troszeczkę żal, kurczę, zawsze to lepiej wygląda szóste niż ósme. Zawsze to dodatkowe punkty do takiego rankingu światowego dla Polski. Tak to przywożę tylko jeden punkcik z igrzysk – opisywał Polaczyk.
Mateusz ocenił szansę występu w małym finale w crossie jako coś „na otarcie łez” po slalomowej walce. Skupiał się na slalomie, w którym chciał uzyskać dobry wynik i wraca do domu nieco rozczarowany.
- Mogę być zadowolony ze startu w crossie, ale jeśli chodzi o slalom kajakowy, no to kurczę, jestem bardzo załamany. Jedyne, co tak naprawdę trzymało mnie, że tak powiem, przy tym sportowym życiu, to to, że zawody dalej trwały, że zaraz ten cross się zaczynał. Nie było czasu żeby się nad sobą użalać – podkreślał Polaczyk.
- Slalom to absolutnie top rzecz dla mnie. Tutaj jakby ciężko mi, że tak powiem, wytłumaczyć to w jakikolwiek logiczny sposób, co się stało, co zawiodło. Sześć punktów karnych, słaby przejazd. Byłem bardzo rozczarowany, tym bardziej, że żeby wejść do tej dwunastki – dodał Polaczyk, który zwrócił uwagę, na to, że trzeba pokazać pełnie swoim umiejętności wtedy, gdy jest największa presja.
- Podejrzewam, że teraz bym siadł, slalom, zjechał nawet na tym wiośle crossowym i bez problemu bym się tam załapał. Ale to jest właśnie to, o co chodzi w sporcie, kurczę, sprawdzać się w momencie, kiedy wszyscy patrzą – podsumował.
Grzegorz Hedwig odpadł w ćwierćfinale.
- Nikt chyba nie przypuszczał, że dojdę do tego etapu, a tu psikus. Proszę: kanadyjkarz, który wiosłował ostatnio w 1998 doszedłem do ćwierćfinału. W 1/8 finału pokonałem medalistów ME czy Pucharów Świata – ocenił Hedwig. W kanadyjskiej rywalizacji Grzegorz wywalczył 10. miejsce.
Marcin Jastrzębski z Paryża
