Kolejne czołgi K2 Black Panther dotarły do Polski

Marcin Koziestański
Opracowanie:
Czołgi K2 Black Panther dotarły do Polski
Czołgi K2 Black Panther dotarły do Polski fot. Twitter / M. Błaszczak
Kolejne siedem czołgów K2 Black Panther z Korei Południowej dotarło w piątek drogą morską do portu w Gdyni - poinformował w mediach społecznościowych wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak. Czołgi trafią do 20 Brygady Zmechanizowanej - oświadczył.

Umowa wykonawcza na czołgi K2 przewiduje zakup 180 tych wozów za 5,8 mld USD. Zgodnie z umowa ramową, docelowo zakładająca zakup 1000 tych czołgów, 820 wozów zamawianych w dalszym etapie ma być wyprodukowanych na licencji w Polsce.

- Kolejne 7 czołgów K2 Black Panther z Korei Płd. dotarło dziś drogą morską do portu w Gdyni. Czołgi trafią teraz do 20 Brygady Zmechanizowanej - napisał na Twitterze Mariusz Błaszczak.

Czołgi będą produkowane w Polsce

Czołgi K2 Black Panther oraz pojazdy towarzyszące, zbudowane na ich podwoziu będą produkowane w poznańskich Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych: ogłosił w marcu wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak w czasie wizyty w stolicy Wielkopolski.

To efekt porozumienia zawartego między koreańską spółką Hyundai Rotem Company i Polską Grupą Zbrojeniową, w którym określono zasady współpracy przemysłowej przy produkcji, dostawach i obsłudze czołgów K2 w wersji PL. Zawarte będą jeszcze umowy wykonawcze, które sprecyzują warunki produkcji spolonizowanych czołgów K2 Black Panther wraz z wozami towarzyszącymi opartymi o platformę tego czołgu.

- Zamówiliśmy 1000 czołgów, z czego 180 sztuk trafi do nas z Korei - pierwsze z nich zostały dostarczone w grudniu ubiegłego roku do 20. Brygady Zmechanizowanej. W tym roku trafią do Wojska Polskiego kolejne egzemplarze i ruszy ich serwis. Następne czołgi będą współprodukowane i produkowane już w Polsce - mówił wtedy Błaszczak.

od 16 lat

Źródło:

Polska Agencja Prasowa
Wideo

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
ab
Oto Polskę wstrząsnęła wiadomość o rakiecie, która ze wschodu przeleciała pół Polski i spadła pod Bydgoszczą.

Ponoć rakieta mogła przenosić ładunek nuklearny.

Miało się to stać już kilka miesięcy temu, ale o incydencie stało się dopiero głośno za sprawą grzybiarza, który znalazł części rakiety.

Samowiednie powstaje łańcuch skojarzeń; rakieta, ładunek nuklearny, grzybiarze i na końcu grzyb atomowy.

Jak to bywa w Polsce, o takich fatalnych wydarzeniach kłamią wszyscy odpowiedzialni za nie.

Co więcej, kłamią również służby NATO, które powinny o incydencie wiedzieć.

Kłamią w tym sensie, że póki co milczą, a powinny mówić prawdę.

Po raz kolejny okazuje się, że bezpieczeństwo Polski jest fikcją.

Po raz kolejny okazuje się, że twierdzenie o tym, iż Ukraina prowadząc wojnę z Rosją broni Polski jest bzdurą.

(…)

Ta rakieta spod Bydgoszczy jest również kolejnym dowodem, że ta Rzeczpospolita na przemian PO i PiS-u jest domkiem z kart, który jedna uzbrojona rakieta pośle do wszystkich diabłów.

Czasami nachodzą mnie myśli, że może jednak trzeba, żeby coś przywaliło i rozwaliło tę karcianą konstrukcję.

Z drugiej strony, jak się to w cholerę zawali, to będą niewinne ofiary.

Czy jest sposób, żeby masy Polaków w swej bezdennej politycznej głupocie, wreszcie zrozumiały, że samemu trzeba się skoncentrować na wzmacnianiu konstrukcji swojego państwa, a nie szukać iluzji jego obrony w wojnach, które prowadzą do czegoś przeciwnego.

Ile jeszcze takich rakiet musi spaść, żeby to zrozumieć?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl