Spis treści
Sądząc po doniesieniach z frontu, które potwierdzają zarówno ukraińskie, jak i rosyjskie źródła, największe postępy nacierające oddziały odnoszą w rejonie wsi Wełyka Nowosyłka i Wremiwka, czyli na tzw. występie wremiwskim, jak ten odcinek frontu nazywa ukraińskie dowództwo, w pobliżu granicy obwodów donieckiego i zaporoskiego.
Ukraińska kontrofensywa: taktyczne sukcesy
W niedzielę zastępca ministra obrony Anna Malar ogłosiła zdobycie wsi Błahodatne i Makariwka. W poniedziałek rano o wyzwoleniu Storożewa poinformowała 35. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej, publikując wideo ze wsi okupowanej przez Rosjan od marca 2022 r. W sumie strona ukraińska potwierdza na tym kierunku zajęcie pięciu miejscowości. To Makariwka, Neskuczne, Błahodatne, Storożewe i Nowodariwka. Błahodatne zajęła 68. Samodzielna Brygada Strzelecka, zaś Nowodariwkę 110. (Zaporoska) Samodzielna Brygada Obrony Terytorialnej. Z Makariwki i Neskucznego Rosjanie wycofali się sami, bez walki.
Rosyjski resort obrony wiadomości o zajmowanych przez Ukraińców miejscowościach nie komentuje, informując tylko o silnych atakach wroga „na południowo-donieckim kierunku”. Rosjanie starają się opóźniać natarcie na różne sposoby. W niedzielę wysadzili tamę w rejonie Nowodariwki, podtapiając brzegi rzeki Mokryje Jały.
Mniejsze postępy (od 250 do 1200 m – wg wiceminister obrony Malar) przez ostatni tydzień Ukraińcy zrobili na kierunku orichiwskim w zachodniej części frontu zaporoskiego oraz w rejonie Awdijiwki i Bachmutu w obwodzie donieckim. W poniedziałek ukraińska strona oznajmiła, że w rejonie Bachmutu oddziały ukraińskie wzdłuż zbiornika Berchowskiego przesunęły się o 250 m. To pokazuje, z jak ciężkim zadaniem musi sobie poradzić wojsko Ukrainy.
Obronna strategia Rosji: kluczem odwody
Kontrofensywa, o której mówiło się od miesięcy, trwa od tygodnia i jak dotąd siłom ukraińskim było bardzo ciężko. W pierwszych dniach natarcia w sieci pojawiły się zdjęcia trafionych ukraińskich czołgów i pojazdów opancerzonych. Nic w tym dziwnego, wszak nie tylko Ukraina szykowała się do ataku. Do obrony w tym samym czasie szykowała się Rosja. Długie linie okopów, po dwie, a nawet trzy, rozciągające się jedna za drugą. Umocnione punkty obronne w miejscach, skąd krzyżowym ogniem można blokować ruch przeciwnika. Wreszcie pola minowe. Nie jest też łatwo atakującej stronie, jeśli w powietrzu przewagę mają broniący się. Zresztą największe straty broni pancernej Ukraińców zadają właśnie rosyjskie drony, śmigłowce i lotnictwo taktyczne.
Do tego nawała ognia artyleryjskiego – wszak nie przypadkiem w ostatnich 2-3 miesiącach po stronie rosyjskiej na całym froncie widać było politykę oszczędzania amunicji.
Rosyjska obrona na południu opiera się na trzech głównych elementach: szybkim wykryciu nacierających Ukraińców, zmasowanym użyciu broni przeciwpancernej i wielu polach minowych. Kluczem do skutecznej obrony przy tak długiej linii frontu jest jednak wielkość odwodów i umiejętne nimi zarządzanie. Na długo przed rozpoczęciem kontrofensywy eksperci i wojskowi podkreślali, że wykopane setki kilometrów okopów, zapory przeciwczołgowe i pola minowe, wreszcie silny ogień artylerii to jedno, ale i tak najważniejsza jest siła ludzka. Mówiąc krótko, wielkość rezerw, jakie na tyłach frontu, w oczekiwaniu na uderzenie Ukrainy, zdołała zgromadzić Rosja. Są one konieczne, by rzucać je na najbardziej zagrożone odcinki frontu i wspierać oddziały na pierwszej linii. Do tego potrzeba jednak umiejętnego dowodzenia (a z tym po stronie rosyjskiej w przeszłości bywało różnie), ale też sprawnej logistyki. To nie przypadek, że uderzenie na lądzie poprzedziła ukraińska zmasowana kampania precyzyjnych ostrzałów artylerii dalekiego zasięgu oraz aktów sabotażu. Niszcząc mosty, kluczowe linie kolejowe, magazyny sprzętu, zapasy paliwa i amunicji, Ukraińcy osłabili rosyjskie zdolności optymalnego wykorzystania rezerw.
Zresztą poważnym problemem dla rosyjskiego dowództwa w tym kontekście jest już sam sposób prowadzenia kontrofensywy przez Ukraińców. Ataki na tylu kierunkach jednocześnie i brak pewności, który kierunek jest dla Kijowa najważniejszy (czyli tam w pewnym momencie rzucą trzon zgrupowania szykowanego z myślą o tej operacji) sprawiają, że Rosjanie muszą rozpraszać odwody. Albo trzymać ich główną część w oczekiwaniu właśnie, gdzie pójdzie decydujące uderzenie. Ale to oznacza mniejsze wsparcie dla wojsk broniących się na pierwszej linii. Niewykluczone, że Ukraińcy uderzą z całą siłą tam, gdzie rosyjskie rezerwy będą najsłabsze. Dlatego obecną fazę operacji można uznać za działania mające zmusić Rosjan do ruchów rezerw.
Seria uderzeń. Gdzie będzie decydujący cios?
To, że przygotowania do kontrofensywy zmieniają się w coś poważniejszego, stało się oczywiste w poniedziałek 5 czerwca, po doniesieniach o walkach pod Wuhłedarem. Potem pojawiły się informacje o ciężkich bojach ok. 100 km na zachód, w rejonie Orichiwa. Tam najgoręcej było 7-8 czerwca. Jednocześnie Ukraińcy zintensyfikowali swe działania pod Swatowem (obwód łuhański), na flankach Bachmutu (chwilę wcześniej ostatecznie opuścili miasto), wreszcie pod Awdijiwką w obwodzie donieckim, nie tak znów daleko od samego Doniecka.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu wydawało się, że na zaporoskim odcinku frontu główne uderzenie ukraińskich wojsk idzie w kierunku Melitopola, przez Tokmak, zaś kierunek pomocniczy to natarcie spod Wuhłedaru na Berdiańsk. Od Orichiwa do Melitopola jest ok. 100 km. Zdobycie tego drugiego miasta oznaczałoby faktyczne przecięcie strefy okupacyjnej Rosjan na część zachodnią (Krym, południe obwodu chersońskiego) i wschodnią (część obwodu zaporoskiego i Donbasu). Orichiw i Tokmak leżą przy dwóch ważnych szlakach komunikacyjnych biegnących w kierunku południowo-wschodnim: drodze krajowej N 08 do Mariupola oraz drodze krajowej N 30 do Berdiańska. Ale skoro ten kierunek od miesięcy wydawał się najbardziej oczywisty, to i Rosjanie wznieśli tam najwięcej umocnień i skoncentrowali najwięcej sił. Nic dziwnego, że w tej chwili kierunek orichowski wydaje się pomocniczy, a główne walki toczą się właśnie nieco na zachód od Wuhłedaru. Szef Grupy Wagnera uważa, że najbardziej zagrożone kierunki to od strony Wuhłedaru właśnie i od strony Torecka, leżącego na północ od Doniecka.
Po ciszy informacyjnej wciąż wiele niewiadomych
Do piątku ukraiński sztab generalny nie potwierdzał rozpoczęcia kontrofensywy, dzień wcześniej zaprzeczył zarówno doniesieniom CNN o znacznych stratach w ludziach i sprzęcie (z powołaniem na amerykańskich urzędników), jak i artykułowi „The Washington Post” o rozpoczęciu aktywnej fazy działań (z powołaniem na oficerów ukraińskiego wojska). Nawet Władimir Putin wyprzedził oficjalne czynniki w Kijowie, mówiąc w piątek, że rozpoczęła się kontrofensywa ("o czym świadczy wykorzystanie rezerw strategicznych przez ukraińską armię"), ale nie osiągnęła swoich celów w żadnym obszarze. Strona ukraińska świadomie zachowywała przez blisko tydzień ciszę informacyjną. Dopiero w sobotę potwierdził kontrofensywę Zełenski, a od niedzieli o kolejnych zdobyczach informuje Malar, zaś sami żołnierze zamieszczają w sieci zdjęcia z wyzwalanych wsi.
To, co dziś najważniejsze, po pierwszym tygodniu ukraińskiej operacji, to wciąż niewiadoma co do głównego kierunku ataku. Ostatni tydzień pokazał, że intensywność natarcia ukraińskiego zmieniała się na różnych odcinkach frontu.
Po drugie, wiemy też, że z 9-12 brygad sformowanych przez ostatnie pół roku przy wsparciu Zachodu (broń i szkolenie) większość nadal nie weszła do akcji. Choć zdjęcia Leopardów i Bradleyów na kierunku Tokmaku wskazują, że część jest angażowana. Zresztą też Siergiej Szojgu stwierdził w czwartek, że na „występie wremiwskim” walczą oddziały „zachodniej” 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej. W większości atakują jednak inne jednostki, co pokazują choćby doniesienia z walk pod Wełyką Nowosyłką.
Po trzecie, nie jest znana skala strat po obu stronach i nie wiadomo, jak wygląda stopień wykorzystania przez Rosjan ich rezerw i gdzie są one przesuwane. Jedno jest pewne, że zalanie brzegów Dniepru po zniszczeniu tamy w Nowej Kachowce i maksymalne utrudnienie działań zaczepnych Ukraińcom odciążyło część rosyjskich wojsk z chersońskiego frontu. Wśród przerzucanych na fronty zaporoski i doniecki oddziałów są wojska powietrznodesantowe i piechota morska, a także oddziały 49. Armii.

lena