Anna Stojanowska pracująca w przeszłości w stadninie, znawczyni koni relacjami posłanek nie jest zaskoczona. – Byłam tam miesiąc temu i w związku z tym dzisiejszymi opisami nie jestem zaskoczona. Choć muszę przyznać, że dziś jest już lepiej niż było. Na miejscu jest choćby sześciu kowali, którzy doprowadzają kopyta koni do porządku – mówi znawczyni.
We wtorek posłanki Koalicji Obywatelskiej Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela wizytowały Stadninę Koni Janów Podlaski. To sławna na cały świat hodowla koni arabskich. Od 2016 r. po przejęciu władzy przez PiS jej ranga spada i wybuchają kolejne afery. Aferą jest też to, co w stadninie zobaczyły posłanki.
Konie przez miesiące stały w stercie niewymienianego siana. Nie miały opieki weterynaryjnej, kowala i miały fatalnej jakości paszę. Na 476 koni aż 150 nie miał paszportów, czyli podstawowego dla konia dokumentu. Źle było też z 600 krowami.
- Obrazek jak z najgorszego PGR-u – mówiła nam Niedziela.
Zmiany zaczął wprowadzać dopiero rządzący stadniną od kwietnia Marek Gawlik.
Dziś w stadninie zachodzą zmiany. Konie wypuszczane są na pastwiska, dostają lepszą paszę, stajnie są sprzątane. – Od dwóch tygodni jest tam komisja za komisją, która bada wszystko – dodaje Stojanowska.
Zaniedbania - według polityczek - były wielomiesięczne. Nie zapewniono koniom podstawowych wymagań. – A araby nie są końmi wymagającymi. Nie potrzebują fajerwerków, czy wanny z natryskiem – mówi Anna Stojanowska i przestrzega przed myśleniem, że przynajmniej te lepsze, droższe zwierzęta powinny być traktowane lepiej. – Nie ma znaczenia, czy to koń za pół miliona euro czy za pięć tysięcy złotych. Koń to koń, zwierzę to zwierzę i każde powinno mieć podstawową opiekę – tłumaczy.
Posłanki z wizytą w stadninie w Janowie Podlaskim. Zobacz zdjęcia
Posłanki zwróciły uwagę też na stan bydła. Było zaniedbane, dawało mało i kiepskiej jakości mleka. A właśnie sprzedaż mleka była mocną stroną finansową stadniny. – Gwarantowało to płynność finansową, a bez tego trzeba wprowadzać oszczędności, a jedną z nich było wynajmowanie kowali – mówi Stojanowska.
Ekspertka dodaje, że do sytuacji w stadninie trzeba podejść kompleksowo jako do zarządzania spółką (formalnie to właśnie spółka). – Trzeba spojrzeć na to co stadnina wyhodowała w ciągu ostatnich czterech lat, bo właściwie się cofnęła w rozwoju. Myślę, że poprzedni zarząd spółki powinien ponieść tego konsekwencje – mówi.
Kolejna ekspertka prof. Krystyna Chmiel była ostatni raz w stadninie w lutym. – Próbuje się umówić na wizytę z nowym prezesem, ale jakoś nie znajduje on czasu – mówi i nie chce oceniać rewelacji pań posłanek. – Zawsze w takich sytuacjach można znaleźć rzeczy na potwierdzenie konkretnej tezy. Można zrobić zdjęcie krowy, która przed chwilą wytarzała się we własnym placku i powiedzieć, że to zaniedbane zwierzę. Na pewno nieprawdą jest, że zła sytuacja trwała od sierpnia 2019 roku. Byłam tam w lutym i nie widziałam niczego niepokojącego. Może później prezes Grzegorz Czochański, kiedy był na wykocie olał jakieś sprawy – komentuje prof. Chmiel.
Aukcja Pride of Poland 2019. Sprawdź wyniki licytacji koni a...
Pride of Poland 2018. Sprzedano zaledwie sześć koni. Za 501 ...
