Sześciotygodniowe dziecko zmarło na koronawirusa w amerykańskim stanie Connecticut. To prawdopodobnie najmłodsza ofiara pandemii na świecie, poinformował gubernator stanu Ned Lamont.
ZOBACZ TEŻ:
Lamont mówił do tej pory, że zagrożeni zarazą są główni ludzie starsi, ci powyżej 70 lat. - Ale mamy tragiczny kamień milowy w Connecticut- mówił teraz i doda, że przypadek zmarłej dziewczynki przypomina, iż wobec tego zagrożenia nikt nie jest bezpieczny.
Po raz kolejny wystosował apel do młodych ludzi, by przestrzegali wprowadzonych zakazów i restrykcji.- Pomyślcie jeszcze raz. Narażacie nie tylko siebie, ale także swoje rodziny i wszystkich innych, z którymi się kontaktujecie – dodawał Lamont.
Dziewczynka pochodziła z rejonu miasta Hartford i trafiła do szpitala kilka dni temu. Badania lekarskie potwierdziły, iż została zakażona koronawirusem. .
W Stanach Zjednoczonych zanotowano już najwięcej przypadków koronawirusa. Zakażonych jest prawie 220 tysięcy osób, ponad pięć tysięcy nie żyje. Szacunki wirusologów mówią o możliwości nawet stu tysięcy a nawet jeszcze większej liczbie ofiar. Zdaniem wielu specjalistów w nadchodzących tygodniach liczna ofiar będzie rosła lawinowo.
Dlatego Pentagon będzie starł się dostarczyć służbom cywilnym sto tysięcy plastikowych worków na ciała zmarłych. O taką pomoc poprosiła wojskowych Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego.
Worki mogą okazać się potrzebne w wielu amerykańskich stanach. Specjalny sztab współpracuje z nimi, aby określić, jakie są ich potrzeby - mówi generał dywizji Jeff Taliaferro.
Dodał on, że sztab jest wojskowy gotowy do wsparcia służb pogrzebowych w Nowym Jorku, gdzie sytuacja, jeśli chodzi o rozwój pandemii, jest najgorsza.
Szpitale w wielu miejscach, w tym w Nowym Jorku i stanie New Jersey, zabezpieczają już ciężarówki chłodnie, które miałyby pełnić rolę tymczasowych kostnic.
EPIDEMIA KORONAWIRUSA MINUTA PO MINUCIE. RELACJE NA ŻYWO:
- To będą bolesne dwa tygodnie – zapowiada jednocześnie prezydent Donald Trump. Nasza siła zostanie przetestowana, nasza wytrzymałość zostanie wypróbowana.
Groźba rozprzestrzeniania się koronawirusa zmusiła władze niektórych stanów do zwolnień więźniów. Tak postąpiono w Teksasie. Więzienie w hrabstwie Harris wypuści na wolność tysiąc więźniów. Wszystko po to, by powstrzymać rozwój zarazy.
Chodzi o tych, którzy popełnili drobniejsze przestępstwa, nie maja wysokich wyroków,. A po zwolnieniu każdy z nich będzie monitorowany drogą elektroniczną.
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O EPIDEMII KORONAWIRUSA SARS-CoV-2:
- Jak długo potrwa epidemia? Noblista daje światu nadzieję
- Szwecja walczy z wirusem bez ograniczeń. Skutecznie?
- Wojna Chin z USA o to, kto wywołał pandemię koronawirusa
- Sekta rozpętała epidemię koronawirusa
- Ile prawdy jest w teoriach spiskowych nt. koronawirusa?
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
Decyzja o tym niecodziennym posunięciu zapadła błyskawicznie, gdy okazało się, że jeden z osadzonych jest zakażono koronawirusem. Nie chciano czekać na rozlanie się zarazy po cały zakładzie karnym, stąd decyzja o zwolnieniu tak dużej ilości skazańców.
Lina Hildago, sędzia hrabstwa Harris przedłużyła też nakaz pozostawania w domach do 30 kwietnia. Okazało się, że dotychczasowe ograniczenia nie powstrzymały wirusa. Tylko w tym hrabstwie stwierdzono ponad 250 zakażeń koronawirusem.
