Pierwszy set niedzielnego finału był popisem Zhanga, który świetnie serwował i niemal się nie mylił. Natomiast Machac wyraźnie nie mógł złapać właściwego rytmu i popełniał sporo błędów. Obraz meczu zmienił się na początku drugiej partii, kiedy reprezentant Chin stracił swoje podanie na 1:3 i do końca nie zdołał już odrobić straty przełamania.
Po godzinie i 20 minutach rozpoczął się decydujący set, w którym stopniowo swoją przewagę zwiększał czeski tenisista. Na otwarcie Chińczyk zdołał utrzymać własne podanie, ale potem przegrał pięć kolejnych gemów i całego seta 2:6.
"Początek nie układał się tak, jakbym chciał. Zhang grał świetnie, a ja nie potrafiłem go wytrącić z rytmu. Trochę czasu potrzebowałem, żeby zacząć grać swój tenis, no i się udało. A gdy on miał wreszcie słabszy moment, od razu to wykorzystałem i go przełamałem. Potem już tylko pilnowałem przewagi. W trzecim secie od początku narzuciłem duże tempo wymian, bo wiedziałem, że nie mogę mu pozwolić wrócić do jego rytmu" – powiedział 21-letni Czech.
Był to pierwszy pojedynek tych tenisistów, którzy ostatnio w rankingu ATP zajmowali sąsiednie pozycje, bowiem Zhang był 157., a Machac – 158.
