"Krótka piłka": Panowie, a może... pampersa? Dziś w starciu z Albanią stawką dla naszych piłkarzy, oprócz 3 punktów, będzie szacunek kibiców

Adam Godlewski
W piątek w Pradze piłkarze, na których postawił Fernando Santos nie podjęli walki. Czy dziś wyjdą na mecz z Albanią z poniesionymi głowami i grając z charakterem odzyskają szacunek kibiców? Oto jest pytanie...
W piątek w Pradze piłkarze, na których postawił Fernando Santos nie podjęli walki. Czy dziś wyjdą na mecz z Albanią z poniesionymi głowami i grając z charakterem odzyskają szacunek kibiców? Oto jest pytanie... fot Grzegorz Wajda
Piątkowy debiut Fernando Santosa w Pradze jest do jak najszybszego zapomnienia. Nasza kadra została - co brutalnie zweryfikowali Czesi - źle skomponowana, a z wyjściowym składem Portugalczyk na dzień dobry zupełnie nie trafił. Na dodatek po fatalnym początku meczu – takie kuriozum zdarza się w poważnym futbolu naprawdę niezmiernie rzadko - nie sposób nie zapytać: gdzie Biało-Czerwoni podziali koncentrację? A znany i ceniony fizjolog, profesor Jan Chmura postawiłby jeszcze drugie pytanie: dlaczego zamiast rozgrzewki ktoś odstawił fuszerkę?!

Reszta nieszczęść, które w Pradze dotknęły nasz zespół, była już tylko konsekwencją powyżej wypunktowanych niedociągnięć. Niestety, Santos pozbawiony polskich asystentów – Grzegorz Mielcarski jest przewodnikiem Portugalczyka po polskim futbolu i po PZPN, ale nie jest asystentem - do Czech wybrał się na randkę w ciemno. Bez merytorycznych podpowiedzi dobrze zorientowanych w temacie tubylców, zabrakło początkującemu selekcjonerowi niezbędnej wiedzy na temat naszego potencjału. Przede wszystkim zaś – na temat niedostatków i ograniczeń naszych zawodników i całej kadry. To przytyk oczywiście głównie pod adresem prezesa i pionu sportowego związku, a nie tylko trenera.

O tym, że Jan Bednarek jest zupełnie bez formy - już chyba nikogo nie trzeba przekonywać; przekonał się o tym- – i to boleśnie – również trener Santos. Kiepsko czyta grę, wybiera złe opcje w ustawieniu i nie wygląda na gościa, który miałby predyspozycje, aby kierować defensywą. Natomiast Jakub Kiwior po przeprowadzce do Arsenalu tak bardzo stęsknił się za regularnymi występami, że ma problem nawet z oceną odległości na boisku, i interweniując jest notorycznie spóźniony…

Więcej przemawia za tym, że Bielik już nigdy nie odpali
Jeśli do tego dołożymy regres formy Krystiana Bielika - wyjdzie na to, że z tak zabezpieczoną defensywną nie mieliśmy prawa marzyć o korzystnym wyniku w Pradze. Zresztą Bielik rozczarował już na mundialu w Katarze, a w spotkaniu z Czechami tylko utwierdził w przekonaniu, że w tym momencie daleki jest od „international level”; gra za wolno i apatycznie. W styczniu skończył 25 lat, a będąc w tym wieku Grzegorz Lato mógł już pochwalić się tytułem króla strzelców mistrzostw świata, nadal jednak niczym mantrę powtarzamy: młody, zdolny, za chwilę odpali... Tymczasem dziś więcej przemawia za tym, że już nigdy może nie odpalić na miarę talentu, o który był podejrzewany…

Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Smutna prawda jest taka, że poza Wojciechem Szczęsnym, który w Pradze uchronił Biało-Czerwonych przed całkowitym blamażem (choć są i tacy, którzy chcieliby obarczyć golkipera Juve częścią odpowiedzialności za utratę pierwszego gola), w spotkaniu z Czechami zawiedli wszyscy gracze wyjściowego składu. A żaden z rezerwowych nie dał przełomowej zmiany. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że strzelając dwa gole w trzy minuty - Czesi ZABILI mental naszych zawodników. Pierwszy wykruszył się Matty Cash, a później nikt inny nie umiał dać sygnału do zmiany tempa i nastawienia. Zupełnie, jakby cojones wszyscy nasi gwiazdorzy zostawili w szatni…

Liderzy też zostawili cojones w praskiej szatni
W kontekście dzisiejszej potyczki z Albanią najbardziej martwi fakt, że obaj nasi liderzy - Robert Lewandowski i Piotr Zieliński - nie tylko nie znaleźli żadnych bodźców, aby zainspirować zespół do podjęcia rywalizacji. Gdyż naprawdę trudno było dostrzec, że ich w ogóle szukali. Nie pierwszy zresztą raz... Kiedy mecz się układa po naszej myśli, albo gdy mają wokół siebie znakomitych partnerów - w klubach potrafią błyszczeć. Natomiast w reprezentacji, nawet jeśli jako jedyni w trudnych momentach aktywnie szukają gry – co w Pradze miało rzeczywiście miejsce, i trzeba to im obu uczciwie oddać - nie potrafią narzucić innym naszym reprezentantom własnego tempa, popchnąć słabszych kolegów do konstruktywnych działań.

Czesi nie bawili się w fajerwerki, postawili na fizyczność. W odpowiedzi na ten twardy, zdecydowany, męski styl nasi piłkarze tak bardzo „podostrzyli grę” i wykazali się tak wielką determinacją, że... skończyli mecz bez choćby 1 (słownie: jednej) żółtej kartki. Co dowodzi, że w ogóle nie podjęli walki. A przy takim podejściu to nic tylko czekać, aż ktoś zawnioskuje do team menedżera o dodatkowe wyposażenie - w pampersy. I to naprawdę nie jest śmieszne.

Dziś przekonamy się, czy nasi piłkarze mają ambicję...
Mecz można przegrać, nawet z niżej notowanym przeciwnikiem, to w sporcie sprawa naturalna. Już jednak taki styl przegranej jak w piątek z Czechami – a w zasadzie brak jakiegokolwiek stylu w praskich podrygach naszych rozkojarzonych i przestraszonych już po 3 minutach piłkarzy – nie powinien nigdy przytrafić się zespołowi z charakterem, i z najlepszym napastnikiem świata w składzie. No, chyba że na prawdzie polega opinia wygłoszona przez jedną z byłych pięściarek, że właśnie ambicji brakuje najbardziej naszym często chwalonym za występy w klubach futbolistom, gdy występują w drużynie narodowej…

Odpowiedź, jak jest naprawdę – z charakterem, ambicją i cojones u kapitana Lewandowskiego i spółki – poznamy dziś wieczorem. Po aferze premiowej i blamażu w Pradze nasi reprezentanci znaleźli się pod ścianą; już nie mają marginesu na kolejne potknięcia, nie mają się gdzie cofnąć. Jeśli chcą zachować szacunek jako zespół – po prostu muszą rzucić na szalę wszystkie atuty. A przede wszystkim, zagrać z zębem i zaangażowaniem, walcząc o każdą piłkę, bo właśnie tego najbardziej zabrakło im w Pradze…

Adam Godlewski

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Niebieski
Swego czasu reprezentacja Niemiec odnowiła zbudowała drużynę od podstaw. Został jeden doświadczony zawodnik a reszta młodzież. Trener pracował od nowa. Miał czas. Tak powinno być u nas.
b
biskup juzek
przewiduje lanie kijem po jajach - polaczki jazda z powrotem do upadlego kraju na wchodzie Europy!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Ten sędzia poprowadzi mecz Polski. W tle przedziwna historia ze spotkania Rakowa

Ten sędzia poprowadzi mecz Polski. W tle przedziwna historia ze spotkania Rakowa

Wróć na i.pl Portal i.pl