Tak rozchwytywanej medialnie walki w polskim MMA dawno nie było. Jeden z najpopularniejszych zawodników KSW Mariusz Pudzianowski zmierzył się z kontrowersyjnym artystą Pawłem Mikołajuwem, czyli Popkiem. Obaj rozgrzali Tauron Arenę do czerwoności podczas wyjścia do klatki. Tam też zapachniało sensacją, bo po mocnym ciosie Popka Pudzianowski zachwiał się i przyklęknął. Były mistrz świata Strongmanów szybko się jednak pozbierał i przeszedł do ofensywy. Pod jego lawiną uderzeń rywal najpierw padł na matę, a po chwili sędzia przerwał pojedynek. Trwał on równo 80 sekund. Publiczność przyjęła występ Popka gwizdami.
CZYTAJ TEŻ | KSW 37: KAROL BEDORF ZDETRONIZOWANY. BRAZYLIJCZYK MISTRZEM WAGI CIĘŻKIEJ
Po decyzji sędziego Popek przez jakiś czas powtarzał tylko jedno słowo, nie nadające się do publikacji. - Szkoda. Chiałem przeprosić kibiców. I podziękować im za przybycie oraz oglądanie gali w telewizji. Będę walczyć dalej. Przysięgam, k..., że to nie koniec - zapowiedział po walce.
- Pawłowi należą się brawa, nie gwizdy. Trzeba mieć jaja żeby wejść do klatki, to wielkie wyzwanie. On miał osiem lat przerwy od MMA i różne życiowe zawirowania. Trenował trzy miesiące i miał odwagę, by wejść do klatki z kimś, kto trenuje od siedmiu lat - chwalił rywala Pudzianowski. - Naprawdę mnie trafił. W głowie może mi się nie zakręciło, kontrolowałem wszystko, ale trafił mnie zdrowo. Ma ciężką rękę - dodał.
- Łatwo nie było, bo presja spoczywała na mnie. Mogłem stracić wszystko, a zyskać praktycznie nic. Gdybym przegrał, zawinąłbym się i zrezygnował z MMA. A tak jestem w KSW do końca 2017 roku. Moja emerytura się zbliża - przekonuje Pudzian, który sobotnim występem przypomniał walki, po których nazywano go "Pudzillą".
Tomasz Dębek, Kraków
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ | PUDZIAN - POPEK. NOKAUT W 80 SEKUND, INTERNAUCI WKURZENI [MEMY]