Lekarze wykluczyli zakażenie koronawirusem u dziewczynki hospitalizowanej w gdańskim centrum chorób zakaźnych. Jak ocenia pan przebieg dotychczasowych procedur zastosowanych wobec pacjentki?
Po pierwsze, Ministerstwo Zdrowia wydało dyspozycje do wszystkich dysponentów ratownictwa medycznego i firm przewozowych, jak powinna wyglądać procedura postępowania z chorymi, u których jest realne podejrzenie zakażenia koronawirusem. Ten przypadek potraktowano jako realne podejrzenie. Załogi ratownictwa medycznego zachowały się profesjonalnie. Oczywiście, z punktu widzenia osób z zewnątrz, widok ratowników w odzieży ochronnej mógł wywołać niepokój, jednak jest to standardowe postępowanie chroniące personel w całej Europie. Następnie osoba z podejrzeniem zakażenia jest natychmiast izolowana, by nie stwarzać zagrożenia dla otoczenia. To ściśle określone kryteria postępowania, które chronią przed zagrożeniem.
Gdybym w tej chwili jako prywatna osoba zadeklarował, że wracam z Chin z prowincji Hubei, natychmiast przyjechałby po mnie odpowiednio wyposażony samochód sanitarny i wszystkie procedury musiałyby zostać uruchomione. Warto zwrócić uwagę, że profesjonalne podejście wszystkich służb, zarówno w Europie czy USA i Kanadzie, ogranicza w sposób znaczący rozsiew choroby. Natomiast w Chinach mamy do czynienia z ogromnym zagęszczeniem mieszkańców i to stwarza określone problemy.
U pacjentki bardzo szybko, bo tego samego dnia, zdiagnozowano grypę typu A.
W skali kraju mamy siedem specjalistycznych urządzeń, tzw. PCR-ów, które służą wykrywaniu wirusa. To bardzo przydatny wynalazek ostatnich 20 lat, który znacznie ułatwia podjęcie decyzji w sprawie dalszego leczenia. Jeden z nich znajduje się na terenie woj. pomorskiego, stąd taka szybkość. Na szczęście okazało się, że to wirus zwykłej grypy. W tym wypadku potwierdzenie było bardzo ważne.
Podejrzenie zakażenia weryfikuje w badaniach laboratoryjnych Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego w Warszawie. W tym przypadku nie było potrzeby wykonywania dodatkowego badania?
Z informacji uzyskanych od dyrekcji szpitala wiemy, że nie ma potwierdzenia wystąpienia koronawirusa. Gdyby istniało duże prawdopodobieństwo, to zapewniam, że informacja bardzo szybko trafiłaby do odpowiednich służb, w tym lekarzy koordynatorów. Należy więc zachować spokój.
Mogę dodać, że z proceduralnego punktu widzenia, maksymalny czas w jakim powinno się uzyskać potwierdzenie to 48 godz. Nawet jeśli opinia jest negatywna, dla większego bezpieczeństwa przeprowadza się drugie badanie. Najważniejszy, oczywiście poza badaniami danego pacjenta, jest wywiad, który wskazuje na to kto i gdzie przebywał oraz czy był realnie narażony dla zarażenie. Całokształt oceny danego chorego daje poczucie pewności, że nie mamy do czynienia z zagrożeniem.
Z punku widzenia medycznego, pierwsze objawy wirusa pojawiają się po 4-7 dniach. Ze względów bezpieczeństwa przyjęto zasadę obserwacji takiej osoby od 10 do 14 dni.
- Gdzie wykonać test na koronawirusa? Nowa lista adresów w całej Polsce
- Co to jest koronawirus? [MAPA ZACHOROWAŃ]
- Jerzy Zięba umie wyleczyć koronawirusa?
- Rośnie liczba zakażonych koronawirusem! Interaktywna mapa
- UG wstrzymuje przyjazdy i wyjazdy do Chin
- 10 rzeczy, które wiemy i których nie wiemy o koronawirusie
