Liga turecka. Prezes kończy mecz? Normalny dzień w Turcji!
W momencie gdy wydawało się, że liga turecka będzie w spokoju rozegrana po jednym skandalu momentalnie wydarzyło się coś równie absurdalnego. Chodzi o jedno nietypowe zdarzenie z meczu Istanbulspor - Trabzonspor. W momencie, gdy goście zdobyli trafienie wybuchło wielkie zamieszanie i poruszenie. Jak się okazało drużyna gospodarzy domagała się anulowania bramki przez arbitra głównego. Konflikt został zaogniony do takiego stopnia, że do gry wszedł... prezes klubu. Faik Sarialioglu błyskawicznie rozporządził wśród swoich piłkarzy zejście z boiska z powodu uznania trafienia dla przyjezdnych przez arbitra.
Parę sekund wcześniej bowiem nie odgwizdano faulu w polu karnym gości na zawodniku gospodarzy.
Dodatkowo jakby kuriozalnych sytuacji nam było mało na tureckiej ziemi piłkarz Istanbulsporu błagał swojego prezesa... na kolanach, aby ten cofnął swoją decyzję i mogli wrócić dograć mecz trwającej kolejki tamtejszej ekstraklasy. Na nic prośby zawodnika się zdały. Pan Sarialioglu był nieugięty. Mecz przerwany.
Nie wiadomo na ten moment, kiedy władze ligi zdecydują się dograć ten mecz przerwany dokładnie w 72. minucie przy wyniku 2:1 dla przyjezdnych z Trabzonsporu. Sytuację z wtorkowego spotkania można opisać jednym słowem KURIOZUM!
Liga turecka - liga rozwścieczonych prezesów. Nic dodać nic ując
Rozgrywki ekstraklasy tureckiej zostały wznowione właśnie we wtorek po skandalu, do jakiego doszło 11 grudnia, gdy po meczu ligowym Ankaragucu z Rizesporem sędzia spotkania Halil Umut Meler został dotkliwie pobity przez kilku mężczyzn, w tym przez prezesa stołecznego klubu Faruka Kocę.
Turecka Federacja Piłkarska zawiesiła na stałe Kocę, aresztowanego dzień po meczu. Klub Ankaragucu został ukarany m.in. zamknięciem stadionu na pięć meczów w roli gospodarza i grzywną w wysokości ok. 60 tysięcy euro.
(PAP)
LIGA TURECKA w GOL24
