Bo to był wspaniały elektryczny jazz. I jeszcze ten smaczek: właśnie w Lublinie, na kameralnym festiwalu jazzowym światowej sławy saksofonista rozpoczął europejską trasę koncertową „Petite Blonde II”. To nawiązanie do albumu nagranego na żywo na festiwalu w Hamburgu w 1992 r.
Z tamtego składu, oprócz lidera, ostał się jedynie perkusista Dennis Chambers. Nadal jest w świetnej formie, choć postarzał się o ładnych kilkanaście kilogramów. Na gitarze grał Ulf Wakenius, a jego muzyczne dialogi z Evansem i Chambersem przyprawiały dosłownie o dreszcze. Dwa sola miał także basista Gary Grainger. Muzycy swą grą bawili się świetnie. Nie odmówili bisu. Po koncercie Bill Evans rozdawał autografy i chętnie pozował do pamiątkowych zdjęć.