Lubuskie ognisko koronawirusa w Jordanowie. Do kościoła na mszę przychodzi mniej osób. A kościelny sam musi rozwozić "Niedzielę"

Artur Matyszczyk
Jan Kasica od 11 lat jest kościelnym w Jordanowie
Jan Kasica od 11 lat jest kościelnym w Jordanowie Artur Matyszczyk
We wsi mieszka raptem 650 osób. Ale w ostatnich dniach jakby większość wyjechała. Ulice opustoszały, do kościoła w niedzielę przychodzi mniej osób. Nawet po „Niedzielę” nie przychodzą prenumeratorzy. Kościelny po mszy zakłada maseczkę, rękawiczki i rusza w wieś z gazetą parafian. - Bardzo się boimy! Ale już była msza w intencji chorych - ma nadzieję kościelny Jan Kasica. We wsi nie wszyscy podzielają jego obawy.

Jordanowo leży w północnej części powiatu świebodzińskiego. To mała wieś, dotychczas znana przede wszystkim z lubuskiego zjazdu na Autostradę Wolności. Teraz w całej Polsce kojarzy się tylko z jednym, pandemią. Hasła: koronawirus i covid-19 w powiązaniu z ta miejscowością odmieniane są przez wszystkie przypadki.

Koronawirus w Jordanowie

To właśnie tutaj wybuchło lubuskie ognisko epidemii. We wsi mieszka raptem 650 osób. Ale w ostatnich dniach jakby większość wyjechała. Ulice opustoszały, do kościoła w niedzielę przychodzi mniej osób. Nawet po „Niedzielę” nie przychodzą prenumeratorzy. Kościelny po mszy zakłada maseczkę, rękawiczki i rusza w wieś z gazetą parafian.

- Bardzo się boimy! Moi znajomi są na kwarantannie. W świat poszła fama, że to w Jordanowie szaleje wirus, choć tak naprawdę chorują ludzie tylko z DPS-u. Ale widać, że mieszkańcy mają obawy. Po mszy to widać, bo dużo mniej ludzi przychodzi się modlić. No i „Niedzielę” muszę rozwozić, bo nikt nie odbiera. Ludzie starsi raczej w domach siedzą – opowiada Jan Kasica, który od 11 lat jest kościelnym w miejscowym kościele.

Msza w intencji chorych na covid-19

Kasica ma nadzieję, że już niedługo koronawirus ze wsi zniknie. W ostatnią niedzielę w intencji chorych ksiądz proboszcz odprawił mszę. – Wolałbym, żebyśmy byli sławni z innych powodów – nie ukrywa.

Jak to jest z tym koronawirusem? Chyba nawet na świecie do końca nie wie nikt. I podobnie jest w Jordanowie. Bo tak naprawdę wielu mieszkańców nie podziela obaw kościelnego Kasicy. Choć wszyscy wolą się wypowiadać anonimowo.

- Fakt faktem, my tu jesteśmy cały czas na kwarantannie, bo działamy w sumie odizolowani od świata, odosobnieni. Ale jakoś nie czujemy specjalnie zmian w życiu Jordanowa po tym, jak zagościł u nas koronawirus – przyznaje mężczyzna z miejscowego gospodarstwa agroturystycznego. – Choć w linii prostej DPS jest całkiem niedaleko od nas, to wydaje mi się, że żadnego zagrożenia nie ma.

Szkoda policjantów

Podobnie uważa starszy mężczyzna, który mieszka niemal po sąsiedzku z DPS-em. – Panie kochany, jakie tam zagrożenie?! Tylko tych policjantów mi szkoda, bo muszą tu „garować” non stop, w dzień i w nocy. Przez to, to chociaż czujemy się bezpieczniej. Ale rzeczywiście sąsiedzi co mieszkają naprzeciwko DPS-u to boją się wychodzić – twierdzi.

Zupełnie spokojna jest także młoda kobieta, którą akurat spotkaliśmy, jak wracała z synem z zakupów. – Pilnujemy się wszyscy. Do sklepu chodzimy w maseczkach. A jak ktoś zapomni, to od razu dostaje burę. Przyznaję jednak, że po wsi mniej ludzi chodzi niż kiedyś – dodaje.

  • Zakażonych 4 886 154
    + 33 480
  • Zmarło 105 194
    + 33
  • Szczepienia 51 564 403
    + 19 509
Zakażenia w regionach:
  • 1. śląskie:+5 502
  • 2. mazowieckie:+4 978
  • 3. dolnośląskie:+3 363
  • 4. pomorskie:+3 226
  • 5. małopolskie:+2 540...więcej
więcej
Dane zaktualizowano: 31.01.2022, godz. 10:45 źródło: Ministerstwo Zdrowia

W niedzielę (19.07.2020) odnotowano 10 nowych osób zakażonych z naszego powiatu, w poniedziałek (20.07.2020) jedną. Większość powiązana jest z DPS-em w Jordanowie. Łącznie z powiatu świebodzińskiego na cod-19 zachorowało już 57 osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl