Dla Łukasza Smolarowa to jest powrót do Lechii. Wcześniej pracował jako asystent trenera w sztabie Piotra Stokowca, a teraz został dyrektorem do spraw sportu.
- Wtedy pracowałem w cieniu jako asystent trenera. Zakładam, że teraz też będę trochę w cieniu, ale na innych płaszczyznach. Potrzebowałem trochę innej roli, więc skusiłem się na propozycję z Lechii. Myślę, że to będzie dla mnie dobra praca w zakresie rozwojowym. Mam być blisko sztabu szkoleniowego i drużyny. Nie jestem osobą, która będzie z zamiłowaniem siedziała przy biurku i porządkowała papiery. Moje wejście do drużyny było przyspieszone, bo znam realia w klubie, więc mogłem zacząć pracę i próbować reagować – powiedział dyrektor Smolarow.
Nowy dyrektor wypowiedział się odnośnie kwestii transferów, które zostały przeprowadzone przez klub.
- Cieszę się, że pierwszy transfer został szybko wykonany, bo Kuba Bartkowski był gotowy od pierwszego dnia przygotowań. Wzmocnienie rywalizacji na prawej obronie to była nasza pierwsza potrzeba. David Stec został sam i musiał to dźwignąć. Obaj znają się z rywalizacji w Pogoni, nieźle to dla nich wyglądało, byli użyteczni i oby to samo było w Gdańsku. Z Kevinem Friesenbichlerem nie było zawahania. Ten ruch był potrzebny, bo to zawodnik, który może grać na prawej pomocy, w środku pola i na pozycji numer „dziewięć” – wyjaśnia Smolarow. - Byliśmy zainteresowani Filipe Nascimento z Radomiaka, ale jak szykowaliśmy już mu miejsce na zgrupowaniu w Turcji, to doznał kontuzji, która na dłużej wyklucza go z gry. Było już bardzo blisko. Szkoda, bo mocno by nam załatwił sprawy kadrowe. Możemy spodziewać się kolejnych ruchów do drużyny, bo jest taka potrzeba, ale nie przed pierwszym meczem. Teraz chwila oddechu, ale przyglądamy się sytuacji i nie będziemy działać pochopnie. Potrzebujemy bocznego pomocnika, ale czekamy na zawodnika o określonych umiejętnościach, który spełni nasze oczekiwania.
Jeśli chodzi o odejścia z zespołu, to wkrótce klub może zmienić trzeci bramkarz, Antoni Mikułko.
- Pracujemy nad wypożyczeniem. To ruch dobry dla każdej ze stron. Chcemy go sprawdzić na głębokiej wodzie, żeby poszedł do drużyny, gdzie jest dobry trening bramkarski i będzie mógł grać pod presją. Chciałbym, żeby wrócił za 1,5 roku i miał realne szanse, żeby być znaczącą częścią zespołu. Conrado? To ważny zawodnik w kontekście walki o utrzymanie i nie widzę takiej możliwości, żeby odszedł – deklaruje Smolarow.
CZYTAJ TAKŻE: Powraca ekstraklasa! Wygraj bilety mecz Lechii Gdańsk - Wisła Płock [KONKURS]
Nowy dyrektor sportowy Lechii opowiedział o aktualnej sytuacji Jakuba Kałuzińskiego, ale unikał konkretów. Nie chciał też potwierdzić, czy nowa propozycja dla piłkarza jest dokładnie taka sama, która została wcześniej odrzucona.
- Spotkałem się z Kubą w poniedziałek, kiedy drużyna wróciła ze zgrupowaniu. Kuba dostał propozycję przedłużenia umowy. Chciałbym, żeby mógł ją na spokojnie przeanalizować. Oferta ma termin, ale go nie zdradzę, żeby Kuba nie czuł presji i nie był naciskany i żeby to była jego świadoma decyzja. Będą albo dwie strony zadowolone albo żadna, albo wszyscy zyskamy albo stracimy – zakończył Smolarow.
