W niedzielę Polski Związek Narciarski poinformował o przyjęciu rezygnacji Alexandra Stoeckla w obliczu wzajemnej utraty zaufania. Austriak, który od sierpnia pełnił funkcję dyrektora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej, zrezygnował 14 lutego, pracował od sierpnia 2024 roku.
PZN poinformował, że zaprosił Stoeckla na spotkanie, by wyjaśnić sytuację.
"Uczestniczył w spotkaniu w formie online, przedstawiając podłoże podjęcia swojej decyzji. Odpowiedział też na dodatkowe pytania skierowane do niego od członków Zarządu. Całość spotkania przebiegła w spokojnej i przyjaznej atmosferze, z bardzo dobrym nastawieniem obu stron zmierzających do pełnego i wzajemnego zrozumienia. Wyjaśniono sobie wszelkie wzajemne zarzuty i wątpliwości. Tym niemniej każda ze stron pozostała przy swojej ocenie zaistniałej sytuacji" - można przeczytać w komunikacie związku.
"Zarząd uznał, że w obliczu wzajemnej utraty zaufania przez obie strony, postanowiono przyjąć´ rezygnacje? Stoeckla z pełnionej funkcji, co powoduje rozwiązanie z nim umowy w trybie natychmiastowym. Podziękowano przy tym serdecznie za dotychczasową współpracę" - dodano.
Informacja o rezygnacji Stoeckla pojawiła się w mediach 14 lutego po tym, jak Austriak przesłał dziennikowi "Dagbladet" pisemne oświadczenie, w którym przekazał, iż "doświadczył tego, że temat wewnętrznych stosunków pojawił się w mediach bez uprzedzenia osób, których dotyczył". Tłumaczył w komunikacie, że powodem rezygnacji jest konflikt z prezesem PZN Adamem Małyszem, który rozpoczął się po wypowiedzi byłego skoczka na antenie TVP, w której zasugerował, że jest niezadowolony z pracy Stoeckla.
– Pierwsze rozliczenie przyjdzie po MŚ. Na razie nie chcemy robić nacisków na trenerów. Jestem trochę zawiedziony. Liczyłem, że więcej uzyskamy od Alexa Stoeckla, ale on tylko uspokaja, chce dawać czas, ale tego czasu nie ma – powiedział wtedy prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Były wieloletni selekcjoner kadry Norwegii poczuł się obrażony i niemal natychmiast zrezygnował z posady.
- Rozstaliśmy się polubownie. Wyjaśniliśmy sobie to, o co my jako związek mieliśmy do Stoeckla pretensje, a były już dyrektor przedstawił nam swoje racje. Szukał pretekstu, żeby to już skończyć. Podziękował za współpracę, my podziękowaliśmy jemu i w takiej przyjaznej atmosferze zakończyliśmy rozmowy - mówi nam tuż po spotkaniu online ze Stoecklem Rafał Kot, członek zarządu PZN i wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego,
Po rozstaniu PZN ze Stoecklem związek będzie poszukiwał nowego dyrektora sportowego ds. kombinacji norweskiej i skoków narciarskich. Wiadomo już, kiedy poszukiwania się rozpoczną.
- Do końca obecnego sezonu na pewno nie będziemy szukać nowego dyrektora. To byłoby bez sensu. Nawet gdybyśmy kogoś właściwego na to miejsce znaleźli, to przez ostatnie trzy tygodnie sezonu nic nie zrobi. Lepiej poszukiwania rozpocząć po ostatnich zawodach. Obecnie mamy też inne sprawy na głowie, a praca związku, to nie tylko skoki narciarskie i narciarstwo alpejskie, ale też dyscypliny biegowe czy kombinacja norweska. Musimy się skupić nad całością - mówi nam członek zarządu PZN Rafał Kot.
- Na razie nie ma założeń, czy to będzie ktoś z kraju czy z zagranicy. Kiedy rozpocznie u nas pracę? Nie zakładamy konkretnej daty. Być może że to będzie koniec maja, a być może 1. czerwca lub początek lipca. Lepiej szukać dwa dni dłużej a dobrze, niż dzień krócej a źle - dodaje były fizjoterapeuta Adama Małysza i reprezentacji Polski.
Tuż po rezygnacji Stoeckla z pracy w PZN postanowił zrezygnować także Filip Rzepecki, dyrektor sportowy odpowiedzialny za narciarstwo alpejskie. Teraz okazuje się, że Rzepecki, który będzie pracował w związku do końca sezonu, ostatecznie zostanie na dłużej.
- Rozmawialiśmy z Filipem, aby się jeszcze zastanowił i zobaczymy jak to się potoczy - podsumował Rafał Kot.
Obszerna rozmowa z Rafałem Kotem na naszych łamach w środę.
Rozmawiał Zbigniew Czyż