Maradona podążył drogą na Brześć w roli prezesa Dynama. „Boski Diego” rozmienia się na drobne?

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Diego Maradona
Diego Maradona instagram.com/maradona/
Tak wielkiej gwiazdy futbolu zatrudnionej tak blisko Polski jeszcze nie było. Diego Armando Maradona podpisał kontrakt z Dynamem Brześć, którego stadion leży niespełna trzy kilometry za Bugiem. Czy na Białorusi nawiąże do sukcesów, jakie osiągał na boisku? W roli trenera szło mu o wiele gorzej.

Diego Maradona siedzi na kanapie, na której powieszono białoruską flagę. Argentyńczyk uśmiecha się do obiektywu, podpisując kontrakt z Dynamem Brześć. To zdjęcie obiegło w środę cały świat. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii na trzy lata został prezesem klubu mającego siedzibę tuż przy granicy z Polską.

- Dziękuję za pamięć i zaufanie w moje umiejętności - napisał na Instagramie 57-latek, który nowe stanowisko obejmie po zakończeniu mistrzostw świata w Rosji. Na Białoruś przeprowadzi się ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pracował tam w drugoligowym Al-Fujairah. Po tym, jak nie udało mu się poprowadzić drużyny do awansu (zabrakło dwóch punktów) władze klubu nie przedłużyły jego kontraktu.

To nie pierwszy zaskakujący zwrot akcji w karierze „Boskiego Diego”, który na boisku był geniuszem, ale poza nim miał swoje problemy. Zażywał narkotyki (trzykrotnie zawieszano go za kokainę), a przez problemy z nadwagą w 2004 roku znalazł się na skraju śmierci. Podczas gry w Napoli był w świetnych stosunkach z szefem tamtejszej mafii Camorry, przyjaźnił się też z Fidelem Castro i Hugo Chavezem, a na ręku wytatuował sobie portret Che Guevary. Unikał płacenia podatków, a do paparazzich mierzył z wiatrówki i wybijał im szyby w autach. Była już żona oskarżała go o pobicie, twierdziła też że jest chory psychicznie. - W szpitalu spotkałem faceta, który twierdził że jest Robinsonem Crusoe. Kiedy mu się przedstawiłem, powiedział że na oddziale jest już kilku Maradonów - wspominał.

Wybryki Argentyńczyka nie pomogły mu w karierze trenera. Zaczął ją już w 1994 roku, u schyłku piłkarskiej kariery (oficjalnie zakończył ją trzy lata później po kolejnej wpadce dopingowej). Razem z kolegą z boiska Carlosem Frenem prowadził Mandiyú Corrientes oraz Racing Club de Avellaneda. W obu przypadkach krótko i bez sukcesów. W pierwszym klubie zasłynął głównie wiązanką, jaką puścił w stronę prezesa. - Pier... grubasie, na ch... wchodzisz mi do szatni i zaczepiasz piłkarzy? - wybuchnął.

Kolejne epizody na ławce nie były dużo bardziej udane. W 2008 roku dostał szansę poprowadzenia reprezentacji Argentyny. Rzutem na dało mu się awansować na mistrzostwa świata, choć po drodze zaliczył rekordową porażkę 1:6 z Boliwią. Na mundialu dotarł do ćwierćfinału, w którym przegrał 0:4 z Niemcami.

Federacja nie przedłużyła z nim kontraktu, na co zareagował oskarżeniami o to, że został „zdradzony i okłamany”. W porównaniu do konferencji prasowych w roli selekcjonera i tak trzymał język za zębami. - Ci, którzy w nas nie wierzyliście: Ssijcie, ssijcie i jeszcze raz ssijcie mojego kut... Wygraliśmy dla wszystkich Argentyńczyków poza dziennikarzami, którzy traktowali mnie jak śmiecia - grzmiał po wygranej z Urugwajem, która zapewniła awans na MŚ. Po innych meczach dziennikarze usłyszeli kilka niewybrednych anegdot.

W maju 2011 roku zatrudniło go Al-Wasl, w Emiratach popracował rok. Tyle samo trwała jego ostatnia przygoda z Al-Fujairah. Zobaczymy, czy w roli prezesa wytrzyma w Brześciu dłużej niż jako trener. Maradona ma odpowiadać za „zagadnienia strategicznego rozwoju klubu” oraz „współdziałać ze wszystkimi jego strukturalnymi działami, w tym akademią”. Wyzwanie spore, bo w lidze od lat dominuje BATE Borysów, które zgarnęło 12. mistrzostw z rzędu, a w tym sezonie zaczęło od siedmiu zwycięstw. Dynamo z dziewięcioma punktami zajmuje ósme miejsce w tabeli.

Kibice zastanawiają się, czy prezes Maradona nie przejmie też stanowiska trenera. Zwolnił je ostatnio znany u nas z pracy w Piaście Gliwice Radoslav Látal (tymczasowo zastąpił go Siergiej Kowalczuk). Patrząc na jego dotychczasowe dokonania, lepiej żeby zaufał fachowcowi.

Na to, że wielcy piłkarze nie zawsze zostają wielkimi trenerami, przykładów jest wiele. Lothar Matthäus jako piłkarz zdobył 20 trofeów, w tym mistrzostwo świata i Europy. W roli trenera pracował w sześciu krajach, od Brazylii, przez Izrael po Węgry czy Bułgarię. W gablocie na puchary z tych wojaży ma tylko mistrzostwo Jugosławii (z Partizanem) i Austrii (z Red Bullem Salzburg, gdzie pomagał mu Giovanni Trapattoni). - Myśli że jest trenerem, ale w życiu nie miałem nudniejszych treningów. To najgorszy szef jakiego miałem - krytykował go były bramkarz Rapidu Wiedeń Ladislav Maier.

Jeszcze gorzej poszło Christo Stoiczkowowi, królowi strzelców i brązowemu medaliście mundialu z 1994 roku i legendzie FC Barcelony. Jako selekcjoner Bułgarów pokłócił się ze starszyzną drużyny. W ciągu dwóch lat z występów w kadrze zrezygnowało dwóch kapitanów. Stoiczkow w końcu sam złożył dymisję. Dostał kolejną szansę w Celcie Vigo, Mamelodi Sundowns (RPA) i rodzimych Litexie Łowecz oraz CSKA Sofia. Nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej, a z ostatniej posady zrezygnował po niespełna miesiącu. Decyzję tłumaczył „niekończącymi się kłamstwami” właścicieli klubu.

W czołówce najgorszych trenerów wśród najlepszych piłkarzy są też m.in. Sir Bobby Charlton, Ruud Gullit, Alan Shearer, Tony Adams czy Gary Neville. Miejmy nadzieję, że Maradona powstrzyma się od dalszych eksperymentów i wyżej na niechlubnej liście już nie podskoczy. Z pożytkiem dla siebie i Dynama Brześć.

Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Arkadiusz Malarz po meczu z Górnikiem: Nie lubię spokojnych spotkań

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl