Onet informuje, że plan zakupu Marian Banaś przedstawiał już w czerwcu dyrektorom w NIK. Robocza nazwa projektu to „NIK 2.0. Wzmocnienie kontroli przez nowe technologie”. Według Onetu budzi on kontrowersje, głównie ze względu na olbrzymie wydatki, z którymi się wiąże. Łącznie miałoby to być ok. 50 mln zł, z czego 30 mln zł potrzebne jest na zakup systemów, a kolejne 20 mln na utrzymanie ich w kolejnych latach.
Onet pozyskał te informacje od dwóch niezależnych źródeł i wysłał w tej sprawie pytania do Izby.
W odpowiedzi czytamy z jednej strony, że "wskazane kwoty nie korespondują ze stanem faktycznym", z drugiej, że "planowane inwestycje pozostają w znacznej mierze w fazie projektowania", a "koszty związane z informatyzacją będą ujęte w budżecie NIK" – czytamy w Onecie.
Sens tej inwestycji podważają rozmówcy Onetu z Najwyższej Izby Kontroli, ale chodzić ma o coś większego, o czym kilka tygodni temu pisał „Dziennik Gazeta Prawna”.
Po zmianach kontrolerzy będą mogli błyskawicznie wpiąć się w systemy kontrolowanej instytucji i poinformować ją, że jest kontrolowana, zamiast najpierw występować o konkretne dokumenty i czekać na ich udostępnienie.
Onet pozyskał też informacje o tym, że do przeprowadzenia cyfrowej rewolucji powołano kilka specjalnych zespołów. Portal dowiedział się też o niektórych osobach, które mają brać udział w projekcie.
Źródło: Onet
