Polityk Platformy Obywatelskiej mówi o zniesławianiu jej urzędu, działaniu w złej wierze i podawaniu nieprawdy. Problem w tym, że nie wiadomo czego dokładnie dotyczą jej zarzuty, bo podczas spotkania z mediami poza oszczerstwami nie podano żadnych konkretów. Marszałek Polak zapowiedziała za to pozwy sądowe wobec autorów tekstów o WORD i kierownictwa redakcji. Jej słowa można wprost odebrać jako kolejną próbę zamknięcia ust dziennikarzom opisującym aferę mobbingu, oferowania pracy za sex i legitymację partyjną.
Jednak jak na razie, to marszałek sama będzie musiała tłumaczyć Rzecznikowi Praw Obywatelskich dlaczego wysłała pismo do naszej gazety w dniu 14 lipca. W nim to pojawiło się wezwanie do weryfikacji zespołu redakcyjnego i niedopuszczalne naciski. Rzecznik poprosił o wskazanie podstawy prawnej pisma o takiej treści i wskazał równocześnie, że władza publiczna powinna powstrzymywać się od wszelkich działań mogących wywrzeć skutek w postaci tłumienia krytyki prasowej. Przypomnijmy, że jest to czyn skodyfikowany w Prawie Prasowym, a jego złamanie jest przestępstwem. Marszałek nie czuje się winna i broni się oczerniając dziennikarzy. W jej ocenie doszło do złamania zasad obiektywizmu, przedstawiania prawdy i stanowisk przedstawiania obu stron. Pismo o takiej treści zostanie przekazane Rzecznikowi Praw Obywatelskich oraz Rady Etyki Mediów.
Wskazujemy w naszym piśmie na niezgodność postępowania dziennikarzy z kartą etyczną mediów i jako dowód załączyliśmy artykuły. - mówiła marszałek. - Po pierwsze, dziennikarze występują przeciwko zasadzie prawdy. Nie podejmują jakichkolwiek starań, aby zaprezentować informacje, które polegają na prawdzie. Cytują wyłącznie te osoby, które im odpowiadają. Nie zasięgają opinii i stanowiska strony przeciwnej – mówiła podczas konferencji.
Zdaniem marszałek doszło również do złamania zasady szacunku i tolerancji. - Dziennikarze Gazety Lubuskiej zerwali z zasadą obiektywizmu i prezentują wyłącznie atrakcyjnych dla siebie autorów. Nie prezentują żadnych dowodów, a swoje artykuły opierają o plotki i pomówienia. - twierdzi marszałek, zapominając najwyraźniej, że wypowiadają się z imienia i nazwiska osoby dotknięte procederem mobbingu. Słowa marszałek stoją w sprzeczności z faktami. W naszych publikacjach na temat afery WORD, obok zeznań, pojawiają się dokumenty i istotne z punktu widzenia kalendarza sprawy, daty, które są dowodem na zaniedbania urzędników.
Obok lubuskiej marszałek w konferencji udział wzięła min. lubuska posłanka Anita Kucharska – Dziedzic. Prezesce Stowarzyszenia „Baba” nie spodobało się, że dziennikarze pytali ją o brak aktywności w sprawie mobbingu i molestowania. – To jest sytuacja, która ma charakter pomówienia, która ma służyć umoczeniu nas w wojnie politycznej i obniżeniu zaufania do stowarzyszenia – odpowiadała w urzędzie marszałkowskim zaznaczając, że BABA niesie pomoc pokrzywdzonym kobietom. Z naszych informacji wynika, że nie ma wśród nich Magdaleny Szypiórkowskiej, która poinformowała o aferze WORD.
