Chodzi o dalszy ciąg sprawy, która w internetowych mediach społecznościowych funkcjonuje już jako „seksafera podkarpacka”. Najpierw pojawiło się w niej nazwisko posła Andrzeja Matusiewicza (PiS) z Przemyśla, który rzekomo miał, poprzez swojego asystenta, próbować zdobyć płytę z filmem kompromitującym innego, prominentnego działacza PiS. Ten działacz rzekomo został sfilmowany w agencji towarzyskiej, jak uprawia seks z nieletnią Ukrainką. O sprawie informował media były agent Centralnego Biura Antykorupcyjnego, który rzekomo posiadał płytę z filmem i twierdził, że były naciski na niego, aby „ukręcić” skandal z kompromitującym wideo.
Przez kilkanaście dni spekulowano na temat nazwiska tego „prominentnego polityka PiS”. W ub. piątek tygodnik „Nie”, powołując się na treść zawiadomienia złożonego w Prokuraturze Krajowej przez pełnomocnika byłego agenta CBA, podał, że chodzi o marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (PiS). Zawiadomienie dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa przez obecnego szefa CBA oraz dyr. Biura Kadr i Szkolenia CBA. Zawiadamiający twierdzi, że chodzi o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez te dwie osoby, a sprawa ma związek z rzekomym tuszowaniem sprawy nagrań wideo.
„Niestety są takie tytuły, które wolność słowa mylą z możliwością obrzucania błotem, zaś publicystykę - z glejtem na oczernianie paszkwilami. Ostatni okładkowy artykuł, w jednym z tego typu pism, zostanie skierowany na drogę prawną. Oszczerstwom mówimy „nie” - w piątek na twitterze napisał Artur Grzegrzółka z CIS.
Informacje z artykułu „Nie” podchwyciły inne portale. W poniedziałek ukazał się kolejny komunikat Grzegrzółki: „Wobec insynuacji i kłamstw, które pojawiły się w przestrzeni publicznej, informuję, że Marszałek Sejmu będzie stanowczo bronił swojego dobrego imienia i reprezentowanego urzędu. Działania na drodze prawnej odbędą się z wykorzystaniem możliwości postępowania karnego oraz cywilnego”.
Sam Kuchciński nie skomentował sprawy. O rzekomej „seksaferze podkarpackiej” pierwsze, trzy tygodnie temu, poinformowało Radio ZET. Wówczas jednak pojawiało się nazwisko posła Matusiewicza, który miał poprzez swojego asystenta próbować zdobyć płytę z nagraniem. Według radia agent CBA, dzisiaj już były, za przekazanie płyty miał otrzymać wysokie stanowisko w Straży Granicznej lub ministerstwie. Matusiewicz stanowczo zaprzeczył tym informacjom i zapowiedział podjęcie kroków prawnych. CBA poinformowało, że badało sprawę, ale nie potwierdziło informacji swojego byłego funkcjonariusza.
Były agent CBA twierdzi w zawiadomieniu, że w okresie, gdy wszczęto wobec niego postępowanie sprawdzające, wysłano na badania psychiatryczne i oddano do dyspozycji szefa CBA, otwierana była jego szafa pancerna. Wtedy miała zniknąć płyta z filmem i inne dokumenty. Na razie nie ma przekonujących dowodów, że nagranie z kompromitującym filmem rzeczywiście istnieje lub istniało.
