Przypomnijmy: tydzień temu, we wtorek nad ranem na parkingu leśnym przy skrzyżowaniu na Kartkowo (droga nr 212 w pobliżu Bytowa) znaleziono zwłoki kobiety w wieku 57-lat. Ciało leżało na ławce. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci. Zabezpieczono ślady.
Początkowo śledczy pod uwagę brali kilka wersji: to, że może kobieta sama dotarła na parking i zmarła z wychłodzenia. Sprawdzany był też wątek, że zmarła mogła zostać tam podrzucona choćby po wypadku samochodowym, dlatego też funkcjonariusze sprawdzali pobocza ulicy, by sprawdzić, czy w pobliżu doszło do zdarzenia drogowego.
Zatrzymany mąż kobiety
- Działania policjantów doprowadziły do szybkiego ustalenia tożsamości kobiety oraz jej męża - mówił Gawroński. - Funkcjonariusze ustalili, że nieżyjąca kobieta to 57-letnia bytowianka. Do sprawy został zatrzymany mąż kobiety.
Prawda okazała się szokująca, bo z naszych informacji wynikało, że to właśnie mąż kobiety miał podrzucić jej ciało na parking. Miał tłumaczyć, że kobieta zmarła w samochodzie, a on nie wiedział, co zrobić z ciałem, ale...
- Jego wyjaśnienia były tak nieracjonalne i oderwane od rzeczywistości, że zdecydowaliśmy się na powołanie biegłego psychiatry - mówi Patryk Wegner, prokurator rejonowy z Lęborska i dodaje, że dla dobra prowadzonego śledztwa nie może podać więcej szczegółów.
Jest areszt
Na wniosek lęborskiej prokuratury mężczyzna trafił do aresztu. Postawiono mu też kilka zarzutów: pierwszy dotyczy zbezczeszczenia zwłok, kolejny jazdy pod wpływem alkoholu, mężczyzna w chwili zatrzymania wydmuchał 1,6 promila alkoholu i w końcu nieudzielania pomocy.
- Poprzez nieudzielanie pomocy doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci - wyjaśnia prokurator.
Za to przestępstwo mężczyzna może trafić do więzienia na pięć lat.
Jak ustaliliśmy małżeństwo niedawno wróciło z Belgii. Nie mieli stałego miejsca zamieszkania, nocowali w samochodzie i nie stronili od alkoholu. Prowadzili koczowniczy tryb życia.
