Miasto wyzwolono wraz z prawie całym regionem charkowskim. Była to wielka strata dla sił Moskwy, które wykorzystywało je jako bazę i trasę zaopatrzenia dla swoich sił na wschodniej Ukrainie.
Wciąż trwają prace, aby miasto było bezpieczne. Trwa polowanie na ukrywających się żołnierzy wroga i każdego, kto z nimi współpracował. Nie ma prądu, nie działają komórki, co chwilę odnajduje się kolejne groby ofiar agresora.
Większość mieszkańców, do których zwróciła się CNN, była zbyt przerażona, by mówić o tym, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach. Tylko jedna para po pięćdziesiątce mówiła: Modliliśmy się o wyzwolenie bez walki i bez krwi. I tak się stało.
Mieszkaniec Iziuma Walerij mówił, że mieszkańcy byli wściekli na Rosjan za ich zachowanie.
- Rozkradli wszystko. Żyli jak świnie. Weszliśmy do jednego domu – świnie żyją lepiej - dodał.
Mówił, że wojska Putina, które przybyły do miasta na początku wojny, szybko zorientowały się, że denazyfikacja Ukrainy była kłamstwem Kremla. Ich artylerzysta powiedział: Ratowaliśmy cię przed nazistami – wspomina Walerij. Ja mu na to: Pokaż mi jednego.
Mężczyzna rozmawiał z żołnierzami po rosyjsku i próbował pokazać im, że niszczą bliskie niegdyś stosunki między Ukraińcami a Rosjanami.
Powiedziałem im, że zniszczyli dom mężczyzny, a on pochodził z Kurska. Każdy tutaj ma krewnych w Biełgorodzie i innych miastach Rosji, dodał.
