Do wstrząsającego zdarzenia w samym centrum Rzeszowa doszło w niedzielę nad ranem ok godz. 4. 20-letnia kobieta wracała samotnie z juwenaliów. Szła ulicą Asnyka w kierunku dworca PKS. W pewnym momencie podszedł do niej mężczyzna, który zaciągnął ją pomiędzy bloki przy ul. Piłsudskiego. Tam ją zgwałcił.
- Potwierdzam, że prowadzimy postępowanie, ale dla dobra śledztwa nie udzielamy żadnych informacji na ten temat - mówi prok. Piotr Pawlik z Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszowa.
Ani policja ani prokuratura nie podaje też ewentualnych obrażeń pokrzywdzonej i bliższych okoliczności sprawy. Wiadomo jedynie, że nikomu nie przedstawiono zarzutu, a sprawca nadal jest na wolności. Policja od kilku dni intensywnie go szuka i wkrótce ma opublikować jego portret pamięciowy. Dziś wiadomo tylko tyle, że mężczyzna miał na głowie kaptur.
Śledczy wysłali już do sądu wniosek o wyznaczenie posiedzenia, na którym zostaną zarejestrowane zeznania pokrzywdzonej. To specjalna procedura mające chronić m.in. ofiary przestępstw seksualnych. Korzysta się z niej także, gdy pokrzywdzonymi są małoletni i świadkowie ciężkich zbrodni lub brutalnych czynów. Nie zeznają one najpierw na policji, później w prokuraturze, a na końcu przed sędzią, ale raz, w sądzie już na początkowym etapie śledztwa.
- Ich zeznania są rejestrowane i odtwarza się je podczas rozprawy. Chodzi o to, by oszczędzić ofiarom ponownego przeżywania traumatycznych sytuacji - mówi Ewa Romankiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. - W zależności od stanu psychofizycznego poszkodowanej sędzia może zadecydować także, czy powołać biegłego psychologa czy nie - dodaje.
Zaznacza, że w tym przypadku doszło do gwałtu, a nie do próby gwałtu.
ZOBACZ TEŻ: Jak się chronić przed pigułką gwałtu?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news