Były mistrz świata Joshua cieszył się z pierwszego zawodowego zwycięstwa od 2020 roku, choć jego styl nie porwał, ale pozwolił na jednogłośnie zwycięstwo na punkty. Po kolejnych porażkach z Ołeksandrem Usykiem, który dwa lata temu pozbawił 33-latka tytułów mistrza świata na stadionie Tottenhamu w Londynie, kolejna porażka mogła oznaczać koniec kariery dla Joshuy.
Pokonał ostatecznie Franklina wynikiem 118-11, 117-111, 117-111 na kartach punktowych trzech sędziów, wielokrotnie trafiając lewym sierpowym i trafiając przeciwnika kilkoma mniej lub bardziej potężnymi ciosami prawą ręką.
Po tym zwycięstwie momentalnie odżyły głosy o walce Joshuy z niepokonanym mistrzem federacji WBC Furym. Długo oczekiwana walka nie doszła do skutku, gdy obaj posiadali swoje tytuły mistrza świata, ale przegrana londyńskiego boksera z Usykiem zniweczyła nadzieje, że "super walkę" Anglików dojdzie w końcu do skutku.
Ostatnie perypetie i fisko w rozmowach między obozem Fury'ego a ukraińskim bohaterem Usykiem daje nowe nadzieje, że walka może się jeszcze odbyć.
W pogoni za marzeniem
Nie ulega wątpliwości, że walka, która ekscytuje Joshuę, byłaby dopełnieniem bogatej kariery mistrza olimpijskiego z 2012 roku, którego zawodowy bilans wynosi obecnie 25 zwycięstw, w tym 22 nokauty i trzy porażki.
- To jest garnek złota. To jest mistrz świata WBC wagi ciężkiej - powiedział - O to w tym wszystkim chodzi, zdecydowanie Tyson Fury. Tak, kolejna walka na rozgrzewkę byłaby idealna, po tej długiej przerwie, aby się uaktywnić. Ale czasami pojawia się okazja i trzeba ją chwycić obiema rękami... Wziąłbym go i złapał obiema rękami, w 100 procentach. Świat boksu tego potrzebuje!
Jedyny niesmak jaki pozostał u Joshuy, obecnie pracującego pod okiem trenera Derricka Jamesa z Dallas, to jego niepowodzenie w znokautowaniu Franklina - W głębi duszy nie jestem szczęśliwy, ponieważ ostatecznym celem jest nokaut - powiedział - Nic nie może przebić nokautu. Ale cóż, jest, jak jest.
Wóz albo przewóz utrzymywał Joshua, gdy zastanawiał się nad podjęciem walki z Franklinem - To wspaniałe doświadczenie rywalizować przed 20 tysiącami ludzi. Nie ma presji. Ciągle pasjonuję się tą grą, w 100 procentach, z wielu powodów. Lista celów jest długa i jestem zdeterminowany, dopóki nie zostanie ukończona. Rzeczywistość, w której żyję, jest taka, że wciąż za czymś gonimy. Mogę powiedzieć, tak, wciąż gonię za marzeniem.
