- Pewien etap tej drużyny się zakończył - powiedział po niedzielnej porażce z Kolumbią prezes PZPN Zbigniew Boniek. Adam Nawałka, krakowianin, który przed dwoma laty doprowadził reprezentację do ćwierćfinału Euro, na mundialu w Rosji poległ z kretesem. Po dwóch seriach spotkań w grupach Polska była jedyną europejską drużyną, która straciła szanse na awans.
- W związku panują ponure nastroje. Jest poczucie klęski, ale równocześnie spore zaskoczenie, albowiem stylu i rozmiaru tej porażki nie da się ogarnąć - ujawnia prezes Ryszard Niemiec.
Nasi piłkarze nawiązali do fatalnych występów z 2002 i 2006 roku, a przecież tym razem drużynę tworzyli niemal wyłącznie zawodnicy z czołowych lig Europy. Ani Jerzy Engel, ani Paweł Janas nie mieli w składzie graczy tej klasy, co Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak.
- Stanę w obronie chłopaków, bo ja taką rzecz przeżyłem. Oni są fatalnie do tego turnieju przygotowani pod względem fizycznym - twierdzi mający na sumieniu porażkę w Korei Płd. Tomasz Hajto, komentator Polsatu Sport.
- Zarówno testy biochemiczne, jak i funkcjonalne nie wykazały nieprawidłowości. Byliśmy optymalnie przygotowani. O wyniku zadecydowały wartości czysto piłkarskie - broni się Nawałka.
- Adam jest bardzo doświadczonym trenerem, bardzo go szanuję, ale każdy popełnia błędy - upiera się Hajto. Podobnie myśli wielu innych ekspertów.
- O potrzebie zmiany selekcjonera mówi się już w PZPN otwartym tekstem - przyznaje prezes Niemiec. - Wszyscy oczekują zdecydowanego kroku w celu powstrzymania bezładu i imposybilizmu, jakie dotknęły drużynę narodową.
- Umowa obowiązuje mnie do końca mundialu, po nim oddaję się do dyspozycji zarządu i prezesa PZPN - mówi selekcjoner Adam Nawałka. Co zrobi prezes Zbigniew Boniek?
Zobacz pełną klasyfikację strzelców mundialu 2018
Porażka z Kolumbią zamyka rozdział w historii drużyny Adama Nawałki. Bardzo możliwe, że selekcjoner, który prowadził reprezentację Polski z sukcesami od 2103 roku, klęskę z Senegalem i Kolumbią przypłaci utratą posady. Nie chodzi nawet o same bardzo złe wyniki w Rosji, ale o styl, w jakim to nastąpiło.
Nasi piłkarze po raz trzeci w XXI wieku przegrali dwa pierwsze mecze na mistrzostwach świata, mimo że tym razem to oni byli losowani z pierwszego koszyka i wbrew temu, co mówi Robert Lewandowski („mieliśmy najtrudniejszą grupę”), uniknęli meczów z potęgami. Najwyraźniej zawiodło przygotowanie i mentalne, i fizyczne. Nawałka powielił sprawdzony schemat sprzed turnieju Euro 2016, lecz z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu nie przyniósł on powodzenia.
- Mecz z Kolumbią obnażył wszelkie nasze niedostatki - mówi Ryszard Niemiec. - Albo przeszacowaliśmy swoje siły, albo rywale okazali się silniejsi, niż sądziliśmy. Nasza drużyna ustępowała motorycznie, taktycznie i przygotowaniem technicznym. Trzeba jednak jej oddać, że bierze na klatę fakt, iż nie sprostała zadaniu.
- Obojętnie, jaką byśmy taktykę i ustawienie obrali, to trzeba mieć siły do gry. Jeśli ich nie ma, to niczego nie da się zrobić. Chciałbym, by Remigiusz Rzepka (trener przygotowania fizycznego - przyp.) powiedział publicznie, co zrobił niewłaściwie, że piłkarze tak źle wyglądają pod względem fizycznym - nawołuje Hajto.
- Czasem wiara jest dużo większa niż same umiejętności. Można biegać szybciej, można biegać więcej, ale i tak decydują wartości piłkarskie - twierdzi kapitan Robert Lewandowski.
Przed mundialem zachłysnęliśmy się rankingiem FIFA, z którego wynikało, że jesteśmy ósmą, a nawet przez chwilę piątą potęgą świata. Tymczasem po dwóch seriach spotkań w grupach Polska stała się jedyną europejską drużyną, która straciła szanse na awans. Dania, którą wyprzedziliśmy w eliminacjach do MŚ, zdobyła już cztery punkty. Lepiej od nas prezentują się nawet tak mało znaczące drużyny, jak Iran i Nigeria, a nawet eliminująca Niemców Korea Płd. z którą wygraliśmy wiosną na Stadionie Śląskim. By opuścić Rosję z twarzą, zespół Nawałki musi pokonać Japonię. Co, zważywszy na dotychczasowe wyniki i grę Azjatów, urasta do rangi wielkiego wyzwania. Jeszcze nigdy po wojnie Polska nie wracała z mundialu bez wygranego meczu. Dlatego dla Adama Nawałki, który przeszedł do historii jako pierwszy trener, który wprowadził polski zespół i do Euro, i do MŚ, to niezwykle ważna potyczka.
Przez ostatnie lata powtarzał, że jego drużyna wciąż ma rezerwy. Wątpiliśmy w to po ćwierćfinale Euro 2016, który wydawał się niebotycznym osiągnięciem i szczytem możliwości zespołu, ale selekcjoner upierał się, że na mundialu może być co najmniej równie dobrze. Ta wiara w nieograniczone możliwości Lewandowskiego i spółki okazała się zgubna. Na mecz z Senegalem zmontował skład z jednym defensywnym pomocnikiem, jakby jedyną wątpliwością była kwestia, jak wysoko wygramy.
Pytanie, czy drużyna narodowa powinna mieć nowego przywódcę, staje się bardzo zasadne. Już we wrześniu rozpoczynamy występy w Lidze Narodów, w której zmierzymy się z Włochami i Portugalią. Rywale niezwykle wymagający, a czasu na eksperymenty nie ma.
Przeczytaj także: Dlaczego bez względu na wynik meczu Polski z Japonią ten mundial jest piękny
W jakim miejscu znajduje się polski futbol? Żyliśmy iluzją przez ostatnie trzy lata, że dźwigamy się z kolan i możemy mierzyć się ze światowymi potęgami jak równy z równym. Były ku temu podstawy, bo to drużynie Nawałki zawdzięczamy dziewicze zwycięstwo nad Niemcami oraz kolejny awans na ME (pierwszy był w 2008 roku; w 2012 r. zagraliśmy jako gospodarz), który zakończył się historycznym występem w ćwierćfinale.
Mundial miał być zwieńczeniem karier dla najbardziej doświadczonych zawodników: Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Piszczka i Kamila Glika, a zarazem pięknym początkiem drogi dla młodszego pokolenia reprezentowanego przez Arkadiusza Milika, Piotra Zielińskiego i Jana Bednarka. Okazał się traumą, która będzie o sobie dawać znać latami.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaMISTRZOSTWA ŚWIATA W PIŁCE NOŻNEJ ROSJA 2018:
Adam Nawałka: Kadra szersza niż podczas Euro, ale podstawowi zawodnicy w słabszej formie