Polowanie: Myśliwi strzelali do dzieci
Kamil Kobierski podkreśla, że kiedy wrócił z pracy, żona z dziećmi - 3-letnią córką oraz 5-letnim synem - przebywali w ogródku. W pobliżu odbywało się polowanie. Nie pierwszy raz w tej okolicy, ale pierwszy raz tak blisko domu. Myśliwi byli w odległości zaledwie około 50-80 metrów. W pewnym momencie padły strzały, a na posesję posypał się śrut. Pan Kamil mówi, że wystraszyli się nie na żarty, dzieciaki zaczęły płakać i krzyczeć. Sąsiedzi również byli zaniepokojeni.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
- Nie wiem, dlaczego podeszli tak blisko - podkreśla pan Kamil.
Zdecydował się o wszystkim powiadomić policję.
- Zadzwoniłem na policję. Przyjechali, zbadali myśliwych alkomatem, spisali z dowodów. Na drugi dzień zdecydowałem się złożyć zawiadomienie - opowiada Dziennikowi Zachodniemu mieszkaniec Dankowic.
Asp. sztab. Roman Szybiak, oficer prasowy bielskiej Komendy Miejskiej Policji przyznał, że policja prowadzi postępowanie w sprawie polowania, podczas którego śrut spadł na prywatną posesję. Dochodzenie prowadzone jest z art. 130 Kodeksu karnego. Ma dać odpowiedź, czy polowanie było prowadzone w sposób prawidłowy i czy nie doszło do narażenia kogoś na utratę zdrowia lub życia.
- Myśliwi byli trzeźwi. Posiadali uprawnienia - mówi asp. sztab. Roman Szybiak.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
