Nie 9 lat - jak chciał prokurator - a 4,5 roku spędzi w więzieniu 22-letni Piotr L. Taką karę białostocki sąd wymierzył za zuchwały napad na taksówkarza. Wyrok jest nieprawomocny.
Kara ma przede wszystkim wychować sprawcę i uświadomić społeczeństwu, że takie zachowanie spotka się ze sprawiedliwym wyrokiem. Dziewięć lat pozbawienia wolności, o które wnosił prokurator, byłyby karą represyjną - uznała w uzasadnieniu wtorkowego wyroku sędzia Barbara Paszkowska.
Tak zakończyła się sprawa 22-letniego Piotra L., który na ławie oskarżonych zasiadł pod czterema zarzutami. Najpoważniejszy dotyczył napaści na białostockiego taksówkarza i próby napaści na przypadkowego białostoczanina w jego domu.
Ta historia przypomina fabułę thrillera. Oskarżony leczył się z uzależnienia w ośrodku w okolicach Białegostoku. Zdobył duże zaufanie społeczności, był jej skarbnikiem. Do ubiegłorocznego sylwestra. Śledczy ustalili, że Piotr L. okradł mieszkańców i wyjechał.
W minionego sylwestra pojawił się przy ul. Niskiej. Wszedł na teren prywatnej posesji. Gdy 22-latek był już przy drzwiach tarasowych domu, zauważył go właściciel. Wtedy oskarżony wyjął pistolet i zagroził nim. Wszedł do domu i kazał otwierać szafki. Chciał pieniędzy. Napadnięty mężczyzna zaczął blefować i wołać na pomoc rzekomych synów. Piotr L. uciekł.
Potem wezwał taksówkę. W czasie jazdy wyciągnął pistolet. Przyłożył go do głowy taksówkarza. Groził, że go zabije, że skrzywdzi jego rodzinę. Kazał kierowcy jechać do lasu. Tam go skrępował i okradł. I znów kazał jechać. Tym razem do ośrodka dla uzależnionych. Śledczy ustalili, że 22-latek przyłożył taksówkarzowi nóż do szyi, a potem przywiązał go do dźwigni hamulca. Znów groził. Pokrzywdzonemu udało się uwolnić, ale uciekając w stronę ośrodka upadł i zwichnął bark.
Piotr L. zabrał jego auto i odjechał. Potem je spalił. Został zatrzymany dwa dni później w bloku na Leśnej Dolinie. Trafił do aresztu śledczego.
Prokurator oskarżył jeszcze Piotra L. o kradzież pieniędzy z portfeli dwóch kolegów. Sąd uznał we wtorek, że można w tej sytuacji mówić nie o przestępstwie, a o wykroczeniu, ponieważ suma skradzionych pieniędzy nie przekroczyła 450 złotych.
Od początku roku Piotr L. przebywa w areszcie śledczym. I tak też zostanie. Sąd zdecydował o jego przedłużeniu. Sędzia Barbara Paszkowska argumentowała to surową karą, jak również obawą, że 22-latek może uciec zagranicę.
Stypułki-Borki: Wypadek śmiertelny - zginął 15-latek, który ...
Magazyn Informacyjny Kuriera Porannego