Pokrzywdzonych jest przeszło 50 osób. Za „suplementy diety” płacili od 54 do prawie 300 złotych. Ale produktu nie dostali. Czasem sprzedawca przekonywał ich, że są jakieś trudności z towarem i odda pieniądze ale tego nie zrobił. Dlatego zaczęli zawiadamiać prokuraturę.
Co się okazało? Mężczyzna rzeczywiście miał firmę i sprzedawał towar. Ale pojawiły się finansowe problemy i inne techniczne kłopoty. Później – już w śledztwie – sprzedawca opowiadał o „kłopotach logistycznych” , które miał i przez które nie wysłał towaru kilkudziesięciu osobom. Przyznał, ze nie mówił im prawdy o losach zamówienia. Bo chciał w ten sposób zyskać na czasie. Pieniądze oddał po skierowaniu aktu oskarżenia.
Kilka dni temu zapadł w tej sprawie wyrok. Sąd warunkowo umorzył postępowanie. Co oznacza uznanie winy ale rezygnację z kary. Sąd wyznaczył okres próby na dwa lata. Jeśli w tym czasie oskarżony popełni przestępstwo sprawa będzie wznowiona i zapadnie wyrok skazujący.
To był drugi wyrok w procesie wrocławianina z Allegro. Za pierwszym razem sąd w ogóle go uniewinnił. Uznając, że nie miał zamiaru oszukiwać swoich klientów. Ale prokuratura złożyła apelację i Sąd Okręgowy we Wrocławiu uniewinnienie uchylił i nakazał powtórzyć proces.. Wyrok sprzed kilku dni jest nieprawomocny.