Nie ma zagrożenia dla Polski
Prezydent powiedział, że cały czas monitorowane jest sytuacja w Rosji, podkreślił, iż od rana trwały konsultacje, zarówno w gronie kierownictwa państwa, jak i z sojusznikami Polski.
– Wszystko wskazuje na to, że następuje deeskalacja w Rosji – przekazał prezydent Duda.
Dodał, że podczas narady szczegółowe sprawozdania przedstawili szefowie wszystkich służb, głos zabrał także szef Sztabu Generalnego.
– Konkluzja na ten moment jest jednoznaczna (...) absolutnie nie ma żadnego w tej chwili podwyższonego zagrożenia dla Polski. Generalnie ta sytuacja nie wpływała i nie wpływa w ogóle na sytuację w naszym kraju. – powiedział prezydent.
To wewnętrzna sprawa Rosji
Zapewnił przy tym, że sytuacja w Rosji cały czas będzie monitorowana. – Niemniej nie zarządzamy żadnego podwyższenia stopnia gotowości naszych wojsk, czujność oczywiście jest cały czas zachowywana – podkreślił.
– Ale generalnie chcę uspokoić, nie mamy żadnych informacji o tym, żeby nasze bezpieczeństwo było w jakimkolwiek stopniu zagrożone – powiedział prezydent.
Andrzej Duda zaznaczył ponadto iż „są zapewnienia, że żołnierze Grupy Wagnera nie przelali ani kropli rosyjskiej krwi, wracają z powrotem do swoich obozów, ponieważ nie chcą, aby doszło do jakiegokolwiek rozlewu krwi wewnętrznej, do jakiejkolwiek wojny domowej”.
Ocenił również, że „jest to wewnętrzna rosyjska sprawa”. – Taka jest nasza konkluzja i taka jest konkluzja wynikająca ze wszystkich tych informacji, które dzisiaj otrzymywaliśmy – wyjaśnił.
Nie podejmujemy żadnych wyjątkowych działań
Prezydent zapewnił, że w zaistniałej sytuacji Pałac Prezydencki i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów ściśle z sobą współpracują. – Cały dzień byliśmy w kontakcie z panem premierem. Mamy taką łączność specjalną, która nam pozwala rozmawiać niezależnie od tego, w jakiej odległości od siebie jesteśmy. W związku z powyższym zachowywaliśmy dzisiaj czujność przez cały dzień, monitorowaliśmy tę sytuację Mieliśmy spotkanie, które tę sytuację podsumowuje – powiedział.
– Byliśmy przygotowani do tego, że będziemy podejmować decyzje, co do dalszych działań, ale wobec ewidentnej i widocznej deeskalacji tego, co dzieje się w tej chwili wewnętrznie w Rosji, żadnych wyjątkowych działań nie podejmujemy, albowiem nie ma na ten moment według informacji, które mamy, żadnego niebezpieczeństwa dla Polski – podkreślił.
Mogą się pojawić napięcia na granicy z Białorusią
Z kolei premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że nowe okoliczności mogą sprawić, iż pojawią się „dodatkowe napięcia na granicy z Białorusią”. – Ja jutro udam się tam na granicę z Białorusią, ponieważ też nie do końca jasna jest rola prezydenta Łukaszenki w tym wszystkim. Analizowaliśmy to – powiedział premier.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Szef rządu zauważył, że to, co się działo w sobotę w Rosji prowadziło do „bardzo ambiwalentnych wniosków”. – Wnioski z tego można było wyciągać bardzo różne i dlatego z panem prezydentem i ze wszystkimi i służbami, z ministrami, ministrem obrony narodowej, ministrem spraw wewnętrznych i administracji, ministrem spraw zagranicznych byliśmy w stałym kontakcie celem monitorowania sytuacji, która miała miejsce i ma cały czas miejsce w Rosji – dodał.
Rozmowy na szczeblu międzynarodowym
Mateusz Morawiecki podkreślił, że rozmawiał z wieloma europejskimi przywódcami m.in. kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, premierem Hiszpanii Pedro Sanchezem, premier Włoch Giorgią Meloni, a także szefami rządów państw regionu. Jak zauważył, rozmowy ws. sytuacji w Rosji prowadził także prezydent Andrzej Duda.
Szef rządu zaznaczył, że rozmowy które prowadził były „po to, aby na bieżąco wymieniać się informacjami, określać nasze wspólne rozumienie tej sytuacji i wspólną reakcję na to wszystko co miało miejsce i ma miejsce cały czas w Rosji”. – Jest to wewnętrzna sprawa Rosji, ale tak jak pan prezydent powiedział, trzymamy cały czas rękę na pulsie. Nie uważamy żeby na tym etapie potrzebne było podnoszenie gotowości bojowej u nas tutaj w kraju, jesteśmy bezpieczni – dodał.
Premier wskazał ponadto, że sobotnia narada w BBN i wysłuchanie raportów służb specjalnych była po to, by „wyciągnąć z tego wnioski i budować scenariusze naszych potencjalnych reakcji na kolejne dni, które są oczywiście wypadkową tego wszystkiego co może się wydarzyć”.
Najemnicy mieli dotrzeć w okolice Moskwy
Krótko przed oświadczeniem Prigożyna o odwrocie, kancelaria Alaksandra Łukaszenki podała, że rozmawiał on z Prigożynem i ten zgodził się zatrzymać kolumnę najemników idącą na Moskwę. Łukaszenka prowadził te rozmowy w porozumieniu z Władimirem Putinem – oświadczył Mińsk. Jak informuje agencja Reutera, kancelaria Łukaszenki twierdzi, iż pośredniczył on w porozumieniu o wstrzymaniu marszu Grupy Wagnera w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.
Doniesienia o odwrocie Grupy Wagnera nastąpiły w czasie, gdy – według rozmaitych doniesień – oddziały w liczbie około 5 tys. ludzi znajdowały się na terenach kilku obwodów Rosji. Pojawiły się informacje, trudne do zweryfikowania, o obecności najemników już w obwodzie moskiewskim - w Sierpuchowie i Kaszyrze.
W reakcji na marsz najemników zablokowane zostały w obwodzie moskiewskim wszystkie przeprawy przez Okę. Do Moskwy dotarły w sobotę wieczorem, według niezależnego portalu Ważnyje Istorii, rezerwowe oddziały żołnierzy wysłane z innych regionów Rosji.
Źródło:
