Nie żyje Ukrainka zaatakowana nożem przez byłego męża na Pestalozziego w Bydgoszczy. Osierociła dwójkę małych dzieci

O tym dramacie mówiła cała Polska. W mieszkaniu na Pestalozziego w Bydgoszczy rozegrały się sceny niczym z horroru. Gdy policjanci dotarli na miejsce, na klatce schodowej zobaczyli nieprzytomną kobietę, Yanę Ch. Była poważnie ranna, krwawiła. Leżała na posadzce. Przekazali, że miała liczne obrażenia.

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 7 lutego 2023 roku Stanislav Ch., były mąż Yany Ch., wszedł do mieszkania tuż przed powrotem do domu Mykoli F. - jej obecnego partnera, lub wspólnie z nim.

Wewnątrz zaatakował pięściami Mykolę F., który oddał mu cios, również uderzając go pięścią. Po tym napastnik wyjął nóż, który musiał mieć wcześniej przy sobie i zaczął nim zadawać ciosy pokrzywdzonemu.

Ten próbował się bronić, przemieścił się w kierunku pokoju, gdzie upadł w progu, a następnie został wciągnięty do pokoju przez Valentynę K. (babcię Yany), która starała się odsunąć go poza zasięg napastnika.

Wówczas Stanislav Ch. zaczął zadawać ciosy nożem Yanie Ch., która zaczęła wzywać pomocy. Po chwili jeden z sąsiadów, zaalarmowany krzykami, zaczął pukać i dzwonić do drzwi mieszkania.

Kiedy Valentyna K. chciała je otworzyć, została ugodzona nożem w brzuch. Następnie pokrzywdzonym kobietom udało się otworzyć drzwi i wydostać z mieszkania razem ze starszą córką Yany.

Stanislav Ch. zamknął za nimi drzwi. W tym czasie w mieszkaniu znajdowało się drugie dziecko, a także nieprzytomny Mykola F. oraz Stanislav Ch.

Po siłowym otwarciu drzwi przez policję ujawniono ciała dwóch mężczyzn, które znajdowały się w różnych pomieszczeniach. Obok ciała Stanislava leżały noże.

Obie kobiety, 25- i 71-letnia, trafiły do bydgoskich szpitali. Stan młodszej od razu określono jako ciężki. Starsza kobieta miała "znacznie lżejsze" obrażenia.

25-latka z Ukrainy nie przeżyła tej tragedii. Zmarła 3 maja 2023 roku, o czym jej znajomi poinformowali w mediach społecznościowych.

"Dnia 3.05 zmarła Yana, osierociła dwójkę małych dzieci" - napisała pani Monika Zakrzewska, która pracowała z kobietą w Fabryce Lloyda w Bydgoszczy.

Informację o zgonie kobiety 3.05.2023 potwierdza, nadzorująca od początku śledztwo, Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ.

- Informację o śmierci kobiety otrzymaliśmy z policji. Prowadzimy czynności w tej sprawie. W najbliższych dniach będziemy ustalać szczegóły - przekazała prok. Adrianna Bojarska-Majchrzak, z-ca prokuratora rejonowego Bydgoszcz-Północ.

- Prokurator zlecił przeprowadzenie sekcji zwłok. Odbędzie się dziś, 8 maja br., lub jutro - potwierdza prok. Agnieszka Adamska-Okońska, dodając:

- Śledztwo jest w toku w związku z koniecznością m.in. uzyskania opinii biegłych z zakresu analizy zawartości nośników danych (telefonów), biologii oraz innych ekspertyz, których celem jest możliwie pełna rekonstrukcja przebiegu zdarzenia w kontekście zeznań świadków oraz oględzin miejsca zdarzenia.

Rodzina zamieszkała przy Pestalozziego w Bydgoszczy pochodziła z Ukrainy. 25-letnia kobieta - Yana Ch. z córkami i swoją babką Valentyną K. wprowadziły się tam ok. półtora roku temu. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, "jeszcze przed wojną", która wybuchła w Ukrainie w lutym 2022 roku.

Świadkami tragicznych wydarzeń 7 lutego 2023 roku były małe dziewczynki w wieku 5 i 3 lata. Nie ucierpiały fizycznie. Najpierw trafiły do Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych przy ulicy Traugutta 5 na bydgoskim Szwederowie. Aktualnie są pod opieką dziadków.

- Dzieci znajdują się w pieczy zastępczej u dziadków , tj. rodziców Yany Ch., którzy mieszkali i mieszkają w Bydgoszczy - przekazała prok. Agnieszka Adamska-Okońska.

- Yana trafiła po tragedii do jednego ze szpitali w Bydgoszczy - opowiada Monika Zakrzewska, koleżanka zmarłej. - Była w śpiączce, przeprowadzono m.in. dwie operacje serca. Trzeciego maja br. przed południem odwiedziła ją mama Swietłana. Niestety po południu Yana zmarła.

Jak mówi pani Monika, stało się to dwa dni przed planowanym przewiezieniem Ukrainki do ośrodka rehabilitacyjnego w Świeciu.

- Pogrzeb Jany miał być w środę, 10 maja, jednak dowiedzieliśmy się, że jest decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok. To już nic nie zmieni, nikogo się z tego nie rozliczy, bo sprawca nie żyje... Jednak rodzina musi podporządkować się procedurom.

Babcia zmarłej 25-latki, która także została poraniona w lutym br. przez napastnika, po tygodniu od tragedii opuściła szpital.

- Jak możemy, staramy się pomagać. Dla dziewczynek był załatwiony psycholog z biegłym ukraińskim. W pracy też prowadziliśmy zbiórki na potrzeby tej rodziny.

Aktualna zbiórka trwa TUTAJ

Znajoma zmarłej mówi, że ta była "długo po rozwodzie". - Jednak były mąż nie akceptował nowego partnera Yany - Mikołaja. Szczególnie nie mógł zaakceptować, że dziewczynki mówią do niego "tato" - usłyszeliśmy.

(współpraca Maciej Czerniak)

***
O sprawie czytaj także tutaj: