Kpin z ministry wylała się rzeka i wszystkie, dosłownie wszystkie pozostały na tym poziomie refleksji, która nie wymaga żadnej… refleksji. Bo pojawił się poręczny młotek, to z nim polatamy z dzień czy dwa, bo potem trzeba będzie znaleźć lub wymyślić kolejny. I tak się kręci ten cyrk, w którym głupie media mielą w kółko głupawe komentarze polityków bez matury, walących w najłatwiejszą akurat do wyśmiania wpadkę drugiej strony. Bo – i to łączy obie strony – zajmowanie się rzeczywistością jest trudniejsze i wymaga jakiejkolwiek wiedzy.
My spróbujmy. Zacznijmy od tego, że Hennig-Kloska była pytana o szokujące dane o sprzedaży detalicznej w Polsce we wrześniu. Bo spadła ona – rok do roku – aż o 3 proc., a w porównaniu z sierpniem – aż o 5,7 proc. Jeszcze bardziej szokujące było to, że ten spadek totalnie rozjechał się z prognozami analityków rynku (aż o 5 pkt. proc.), i żaden z nich nie miał pojęcia, dlaczego? Eksperci mBanku przedstawili taki komentarz: „konsument umarł (…) co tu się stało?".
„Rządzi Tusk kilka miesięcy i efekty już widać, Polacy zbiednieli i nie stać ich na nic – krzyknął rozochocony wpadką ministry tłum. Ale – dodali co dowcipniejsi – zamiast jedzenia mirabelek, platformersi mówią nam dziś, że to dobrze, że nie stać nas na tekstylia, bo dzięki temu ratujemy klimat.
Tylko że, jak zauważyli mBankowcy, „konsument umarł”. Nie zbiedniał. On zniknął ze sklepów w zaskakującej dla wszystkich skali. A poczciwy GUS tego samego dnia (22.10) podał też dane o sprzedaży w internecie. Która… wzrosła rok do roku o 5 proc. W interesujących nas najbardziej tekstyliach udział handlu w sieci w ogólnej sprzedaży zwiększył się z 17,8 proc. do 24,3 proc. Prościej: na 4 sprzedane koszulki jedna została we wrześniu kupiona w sieci.
Dla ambitnych, którzy chcieliby się dalej ponudzić w tym wątku, zostawię trzy pytania i jeden problemat. Czy GUS-owska „sprzedaż detaliczna” obejmuje też e-commerce? Czy GUS „widzi” obroty chińskich smoków e-commerce? O ile tańsza jest koszulka zamawiana na „Temu” od tej ze sklepu? I czy ktoś zajmuje się problemami, które idą za ekspansją chińskich platform sprzedażowych na polskim rynku?
To tylko tak na zachętę. Bo my zajmiemy się już samą biedą. Pamiętacie? Ledwie zaczął rządzić Tusk, już ludzie z biedy przestali robić zakupy. Tutaj lepsza od PiS-u będzie partia Razem (taki PiS kawiorowy). Marcelina Zawisza powiedziała w tej samej telewizji: „ludzie wydają mniej nie ze względu na klimat, tylko dlatego że przestaje ich być stać. Lepiej, żeby pani minister spędziła więcej czasu na analizie danych dot. ubóstwa”.
Powołała się przy tym – ogólnie – na raport Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu.
Darujmy już Hennig-Klosce i sami „spędzimy więcej czasu na analizie danych”. Z przywołanego opracowania wynika, że dwa i pół miliona Polaków żyje w skrajnej biedzie, a poniżej minimum socjalnego żyje 17 milionów z nas. W tym szokującym raporcie, opublikowanym zaledwie kilka dni wcześniej, ujawniono też, że w ciągu tylko jednego roku liczba osób żyjących poniżej minimum egzystencji wzrosła o 47 procent.
O połowę!!! Wzrosła liczba ludzi żyjących w Polsce w skrajnej nędzy!!! W ciągu roku!!!
W ciągu… 2023 roku, bo raport – który jest zbyt ważny, by ktokolwiek z latających cyrkowców się nim zajął – zawiera dane za ten właśnie rok. Ostatni rok rządów PiS, w którym w Polsce w ubóstwie wróciliśmy do poziomów z roku 2016. To znaczy, że poszedł w piach dorobek na tym polu wszystkich programów socjalnych ze wszystkich poprzednich lat rządów PiS.
To są tylko powidoki rzeczywistości, która uparcie nie chce być prosta. Co zupełnie nie przeszkadza politykom i publicystom, zajętym lataniem z młotkiem i porykiwaniem prostych haseł ku uciesze gawiedzi. Bo rzeczywistość jest nudna. Dlatego tak wielu młotków zajmuje się bełtaniem nieistotnych wpadek, popełnianych przy okazji wypowiedzi na ważne kwestie.
PS. To nie jest tekst o Hennig-Klosce, choć co do tekstyliów ma rację. Ale powinna mieć zakaz wypowiedzi – to higieniczne minimum.
