Spis treści
Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) pozostaje najsilniejszą frakcją w Europarlamencie. EPL nawet nieco zwiększyła stan posiadania - ze 176 do 185 mandatów – i będzie kontrolować niemal dokładnie jedną czwartą PE.
Koalicjanci EPL
Jej koalicjant, czyli Grupa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim (S&D), według najnowszych danych, niemal utrzymał liczbę miejsc: ma 137, było 139.
Za to trzeci, acz nieformalny, członek „super wielkiej koalicji”, czyli liberałowie, ponieśli ciężkie straty. W poprzedniej kadencji mieli 102 posłów. Teraz już tylko 79 – choć i tak wystarczyło to Renew Europe do utrzymania miana trzeciej pod względem wielkości grupy PE.
Prawica w górę, Zieloni w dół
Natomiast mamy zmianę, jeśli chodzi o nr 4. Teraz są to Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), którzy zwiększają stan posiadania z 69 do 73 posłów. I wyprzedzają Grupę Zielonych/Wolne Przymierze Europejskie. Zieloni/WSE to najwięksi przegrani tych wyborów. W poprzedniej kadencji mieli 71 posłów, teraz tylko 52. Co oznacza, że wyprzedziła ich nie tylko EKR, ale też druga prawicowa frakcja: Grupa Tożsamość i Demokracja. Populiści z ID mają 58 mandatów, a było wcześniej 49.
Parlament Europejski: kto zyskał, kto stracił
Listę grup politycznych w Parlamencie Europejskim zamyka Grupa Lewicy w Parlamencie Europejskim - GUE/NGL (The Left) z 36 posłami. Czyli stan posiadania zasadniczo utrzymany (było 37). Ile mandatów zyskały lub straciły istniejące grupy polityczne PE w porównaniu z poprzednią kadencją?
- EPL +9
- ID +9
- EKR +4
- The Left -1
- S&D -2
- Zieloni/WSE -19
- Renew Europe -23
Niezrzeszeni i nowi w PE
Do tego dochodzą posłowie z partii nie należących do żadnej z grup politycznych lub tych, których w poprzedniej kadencji w PE nie było. Niezrzeszeni to 46 mandatów, głównie niemiecka AfD i węgierski Fidesz. Nowo wybrani posłowie nieprzynależący do żadnej z grup politycznych ustępującego Parlamentu Europejskiego to 54 mandatów. Większość z nich na pewno rozejdzie się do istniejących grup. Chyba, że powstaną jakieś nowe – o czym mówi się szczególnie na prawicy.

Należy pamiętać, że zgodnie z regulaminem PE grupa polityczna może powstać tylko wtedy, gdy wejdzie do niej co najmniej 23 posłów wybranych w co najmniej siedmiu państwach członkowskich UE.
Polacy w grupach PE
Miażdżąca większość z polskich europosłów należy lub będzie należeć do grup zaliczanych do prawicy i centroprawicy. Zwycięzcą wyborów w Polsce okazała się EPL. To 23 posłów: 21 z Koalicji Obywatelskiej i dwóch z PSL. Drugie miejsce to EKR, czyli 20 posłów PiS. Szóstka posłów z Konfederacji na starcie kadencji zaliczana jest do kategorii „nowych”, bo nie było ich w poprzedniej kadencji PE, ale najpewniej dołączą do którejś z grup prawicowych.
Zdecydowanie słabiej wypadły w Polsce partie należące do europejskich liberałów i lewicy. Do Brukseli wyjeżdża więc troje posłów z Lewicy, czyli grupa S&D, oraz zaledwie jeden z Polski 2050 (grupa Renew Europe).
Kto będzie rządził UE?
Złożona z chadeków, socjaldemokratów i liberałów tzw. super wielka koalicja ma w tej chwili 403 mandaty (na 720). Tymczasem Ursula von der Leyen potrzebuje poparcia 361 europosłów, aby zapewnić sobie drugą kadencję na stanowisku przewodniczącej Komisji Europejskiej - pod warunkiem, że uzyska zgodę europejskich przywódców na pozostanie na stanowisku. Matematycznie sytuacja wygląda na korzyść von der Leyen, choć oczekuje się, że nie wszyscy posłowie z koalicji zagłosują za nią i może ona potrzebować wsparcia prawodawców z innych grup politycznych.
Głównym przeciwnikiem obozu rządzącego będzie prawica. Dwie grupy prawicy, EKR i ID, mają obecnie razem 131 mandatów. Ale należy też pamiętać o Fideszu (11), AfD (15) i tych populistycznych i skrajnie eurosceptycznych partiach, których w poprzedniej kadencji nie było (np. polska Konfederacja z 6 posłami).
Na koniec warto raz jeszcze podkreślić, że te wszystkie liczby będą się jeszcze zmieniać, wraz z ostatecznym zatwierdzeniem wyników i podziału mandatów w poszczególnych krajach UE oraz decyzjami partii i posłów w tej chwili niezrzeszonych lub nowych w Parlamencie Europejskim. Zmiany te jednak nie powinny być tak duże, by wpłynąć na zarysowujący się obecnie układ sił w PE.
