Palikot skarży się na pobyt w areszcie
Po opuszczeniu aresztu w rozmowie z dziennikarzami biznesmen powiedział, że bardzo się cieszy, że jest na wolności.
„Po 123 dniach na trzech metrach kwadratowych i 23 godzinach na dobę bez możliwości wyjścia, w celi monitorowanej, był to trudny dla mnie czas” – mówił.
Były poseł podkreślił, że jest niewinnym człowiekiem, a zarzuty mu postawione są bezpodstawne.
„To skandal, że przebywałem w areszcie bez żadnych dowodów. Adam Bodnar jak był jeszcze rzecznikiem praw obywatelskich, to obiecywał, że to się wreszcie skończy. W Polsce areszt wydobywczy to próba zmuszenia do przyznania się do niepopełnionych rzeczy” – powiedział Palikot.
"Musiałem wycierać ścierką do naczyń podłogę"
Palikot poskarżył się też na warunki, jakie miał za kratami.
"Jest wiele rzeczy do zmiany. Jest niemożliwe żeby była woda ciepła w XXI wieku ograniczona 3 razy dziennie po godzinę. Żeby człowiek się mógł umyć raz na 4 dni, żeby nie było szmaty do wytarcia podłogi. Ja musiałem wycierać ścierką do naczyń podłogę we własnej celi, w której codziennie zbierałem tyle kurzu, bo cela jest z XIX wieku i jest śmierdzącym lochem. Spacerniak to klatka dla zwierząt w ZOO, mur przykryty drutem kolczastym" - skarżył się.
Ale – jak dodał – ludzie, strażnicy więzienni „są dobrzy”.
Źródło: PAP, X
