Głos w kwestii programu Olejnik zabrał nawet Prezes IPN Karol Nawrocki, stwierdzając „Paskudne. Powinna Pani przeprosić Polaków, szczególnie warszawiaków”. Fakt, Polacy mieli pełne prawo oburzyć się słowami Gwiazdy TVN. Niemniej, nie tylko oni. Tak samo Ukraińcy czy Żydzi. Zacznijmy jednak od początku.
Rekord ignorancji
To, że rozmowa Olejnik z Holland wywołała takie emocje to nic dziwnego. W końcu mówić tyle czasu o zbrodniach niemieckich, nie stwierdzając, że to Niemcy są za nie odpowiedzialne? Za to, w sposób wręcz ostentacyjny, usiłować obarczyć za nie Polaków. Opowieść o Powstaniu w Getcie wykorzystać jako formę ataku na własny naród, przy, powtórzymy to, niewspominaniu o prawdziwym sprawcy?
Takie postawienie sprawy, na jakie zdecydowała się gwiazda TVN, musi być, dla każdego, kto ma poczucie przyzwoitości, po prostu odstręczające. Jednocześnie Olejnik, podczas swojego telewizyjnego spotkania z Holland, mieszała wszystko ze wszystkim. Z tematu Holocaustu przechodziła do kryzysu na granicy polsko- białoruskiej, raz rozmowa tyczyła się Powstania w Getcie, żeby zaraz zamienić się w dywagację na temat aktualnej, pełnoskalowej ofensywy Putina w Ukrainie.
Prowadzącej "Kropkę nad I" plątało się więc wszystko ze wszystkim. Swoistą wisienką na torcie ignorancji gwiazdy TVN było stwierdzenie, że w Ukrainie dochodzi do… Holocaustu. Zacznijmy od tego, że w przytoczonym przykładzie zwyczajna głupota bądź ignorancja Moniki Olejnik jest wprost porażająca. Fakt, że dochodzi podczas aktualnej fazy rozpętanej przez Putina wojny do zbrodni przeciw ludzkości jest oczywistością, niemniej w żaden sposób nie przypomina to techniki mordów niemieckich podczas tak zwanego Ostatecznego Rozwiązania. Trzeba zresztą zaznaczyć, że próba Olejnik określania tego Holocaustem była takim absurdem, że nawet Agnieszka Holland zdecydowała się na to zareagować i przystopować swoją koleżankę z TVN. Warto też zauważyć, że tego typu ignorancja ma już wszystkie konstytutywne cechy bagatelizowania Zagłady.
Olejnik bowiem robi z Holocaustu po prostu rodzaj strasznego wydarzenia, stosuje jako określenie, które nie odnosi się do konkretnego faktu historycznego, tylko jest rodzajem emocjonalnego określenia dowolnej zbrodni. Nic więc dziwnego, skoro gwiazda TVN pozwala sobie na taką „kastrację” pamięci o tym koszmarze, że podczas całej tej rozmowy nie pada ani razu (!) stwierdzenie o niemieckiej odpowiedzialności za Zagładę.
Breja poglądów
Oczywiście to mieszanie pojęć, ta skrajna infantylizacja przekazu, ma określone konsekwencje. Zamiast realnego namysłu nad tym, co doprowadziło do potworności, które były przedmiotem rozmowy Olejnik z Holland, dostajemy papkę ideową dla zdziecinniałego odbiorcy. Świadomość historii zostaje zastąpiona pensjonarską emocjonalnością, górnolotnymi, pozbawionymi większego sensu odezwami, godnymi epigonów Paula Coelho.
Rzeczywistość historyczna danych wydarzeń zostaje zastąpiona ogólnymi, de facto pozbawionymi znaczenia, komunałami. Mówiąc bardziej dosadnie, okazuje się nagle, że to nie Niemcy są odpowiedzialne za hekatombę getta, tylko „ludzka obojętność” i „zło”. Podobnie, to już nie wieloletnia współpraca niemiecko- rosyjska pozwoliła na koszmar aktualnej pełnoskalowej ofensywy rosyjskiej na Ukrainie i związanej z nim zbrodni, tylko „ludzka podłość” i „zło”. Tutaj dochodzimy do clou szkodliwości bełkotu, jaki zaserwowała swoim widzom Olejnik i jej niebywałego cynizmu. Otóż okazuje się, że ów zdziecinniały dyskurs, ten skrajnie infantylny przekaz, tak typowy dla całego środowiska, nieważne czy mówimy, jak w tym wypadku, o funkcjonariuszce TVN, czy o „autorytetach GW czy innych Newsweeków i Onetów, ma bardzo konkretny cel, czysto polityczny.
Bazując na opisanych już groteskowych skojarzeniach, na skrajnie emocjonalnej, wręcz histerycznej narracji, jednocześnie pozbawionej właściwie realnej treści, tworzy się swoista breja pojęciowa, do której funkcjonariusze mediów totalnej opozycji wrzucają ulubione przez siebie „części składowe”. Dzięki temu mogą swobodnie przechodzić między zupełnie niepowiązanymi ze sobą kwestiami. Obok siebie mamy więc i Powstanie w Getcie i obecny rząd w Polsce, Holocaust i hybrydowy atak na polską granicę. Wszystko zaś ma oczywiście wspólny mianownik, odnoszący się do bieżącej polityki.
Dziedzictwo Olejnik
To oczywiście typowy element narracji „autorytetów” totalnej opozycji. Pamiętajmy, że wielu z nich potrafiło połączyć Zagładę z reformą wymiaru sprawiedliwości (która, oczywiście, miała być pierwszym krokiem do kolejnego Szoa). Równie groteskowy mechanizm mamy w wypadku omawianej rozmowy. Co by nie myśleć o obu tych paniach, mają one pełną świadomość, że ciężko jest oskarżyć PiS o niemieckie ludobójstwo w Warszawskim Getcie. Tak samo jak trudno uznać, że bohaterowie Powstania z 1943 walczyli przeciw Kaczyńskiemu. Niełatwo też, niezależnie od ponawianych prób, obarczyć obecną władzę w Polsce o odpowiedzialność za zbrodnie w Buczy.
Jednak wystarczy trochę „pomieszać” pojęciami, jak zostało już napisane, zinfantylizować dyskurs, zrobić z niego, zamiast rozmowy o wydarzeniach, emocjonalną papkę i już Olejnik z Holland mogą bredzić, tonem pełnym zafrasowania, że dziś w Polsce i w Ukrainie, te same złe uczucia zaczynają wygrywać. Ta sama obojętność, to samo zło „podnosi głowę”, sugerując przy okazji swoim odbiorcom, że właściwie różnica między Prezesem PiS a Hitlerem i Putinem jest naprawdę niewielka.
Właśnie do tego Olejnik wykorzystuje pamięć o Getcie (a przy okazji dzisiejsze wydarzenia w Ukrainie). Koszmar mordów na Żydach, te tysiące wymordowanych, to tylko pretekst. Tak samo zresztą jak ofiary Putina w Ukrainie. I to jest najbardziej przerażający element mentalności środowiska, którego Olejnik jest częścią. W tym kontekście najbardziej groteskowym jest jeden fragment omawianej rozmowy. Otóż Olejnik z Holland stwierdzają w pewnym momencie, że „szczepionka na rasizm”, jaką miała być świadomość potworności Holocaustu, przestała działać.
Obie panie są oczywiście tym faktem bardzo załamane i równie szybko sugerują winnego. Tak, zgadliście państwo, to wina PiS i szerzej, złej prawicy. Tymczasem ta kuriozalna i obrzydliwa rozmowa Olejnik z Holland jest żywym dowodem na tezę zupełnie odwrotną. To właśnie środowisko tych „autorytetów”, instrumentalizując Zagładę, wypłukując treść tego wydarzenia, „zaprzęgając” je do swoich brudnych i małych interesów politycznych, zrobiło wszystko, żeby zniszczyć pamięć o tym koszmarze. Żeby, zamiast wyciągnąć z niego wnioski, zamienić je w pałkę polityczną, przy okazji doprowadzając do zafałszowania prawdy o tej historii. Oto „dziedzictwo” owej „elity”, „zwycięstwo”, które, obawiam się, może być chichotem nazistów zza grobu.

dś