Proszę nie dawać się zwieść tym wszystkim partyjnym komentatorom, którzy zacierają z satysfakcją ręce z powodu przegranej Beaty Szydło w Parlamencie Europejskim i już ogłaszają klęskę prowadzonej przez rząd polityki. To dla byłej pani premier z pewnością przykre, wręcz upokarzające, ale nie jest przedmiotem tej gry, którą PiS właśnie rozpoczął. Powtórzmy - jej rezultat będzie można ocenić dopiero za jakiś czas. Choćby wtedy, gdy dowiemy się jaką tekę dostanie Polska w nowej komisji i jak będzie traktowany kandydat na unijnego komisarza.
Ciekawe jest też coś innego - już teraz PiS taktycznie wygrywa, bo stworzył wrażenie, że siedzi przy stole z rozdającymi karty i ma wpływ na decyzje w Unii Europejskiej (skądinąd ma, bo Ursula von der Leyen, nie wygrałaby gdyby nie poparcie PiS oraz Viktora Orbána). To niezwykle ważne na użytek wewnętrzny, zwłaszcza w kampanii wyborczej. Skutecznie, przynajmniej na tym etapie, wytrąca to opozycji broń jaką jest twierdzenie o całkowitej marginalizacji Polski w Europie.
W Brukseli PiS osiągnął sukces taktyczny, bo przedstawia się jako ugrupowanie racjonalne i łagodne
Europejska gra PiS jest tym bardziej ciekawa, że dotychczas słyszeliśmy, że równie ważne co osiągnięcie wymiernego efektu możliwie najmniejszym kosztem, jest zwycięstwo moralne, to słynne „zachowanie się, jak trzeba”. A jednak przy okazji nieudanego wyboru Beaty Szydło, PiS zachował się bardzo wstrzemięźliwie, nie przewracał stolika, nie unosił się honorem. Prowadzi politykę bardzo racjonalną, starając się uzyskać większe korzyści niż fotel szefowej komisji w Parlamencie Europejskim. I znów, choć rozgrywka trwa - to jednak PiS ma z tego powodu inne korzyści. Racjonalnością prowadzonej polityki europejskiej można chyba tłumaczyć awanse w zestawieniu polityków, którzy cieszą się największym zaufaniem. Jakkolwiek takie sondaże są złudne (przypomnijmy, że liderami byli też politycy, którzy później dostawali spektakularny łomot w wyborach) to raczej dobrze oddają one nastrój chwili. Właśnie liderem popularności został premier Mateusz Morawiecki, wyprzedzając prezydenta Andrzeja Dudę. Ba, na trzecim miejscu podium znalazł się Jarosław Kaczyński, który wyprzedził Donalda Tuska. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek najważniejsi politycy obozu władzy byli tak wysoko w tym zestawieniu i to politycy, którzy zawsze mieli dodatkowe obciążenie w postaci negatywnego elektoratu (jak właśnie Jarosław Kaczyński).
Zatem, jak w wielkich kampaniach militarnych - jak dotąd PiS osiągnął sukces taktyczny, bo przedstawia się jako ugrupowanie nie tylko racjonalne, ale też łagodne jak baranek, gotowe do kompromisu. Cel strategiczny, wciąż jest daleko przed PiS-em.
