Trudno mówić o rozczarowaniu, jeśli pamięta się o problemach, jakie miała przed startem cała trójka. Bosiek pozytywny wynik testu na Covid-19 miała jeszcze przed wylotem do Pekinu, przez co dotarła na igrzyska z opóźnieniem. Z kolei Czerwonka i Czyszczoń wylądowały na kwarantannie już w Chinach i spędziły na izolacji aż osiem dni.
Jeśli weźmie się pod uwagę (o czym przypominały ekspertki w studiu TVP Sport), że już po czterech dnia zawodniczka traci tzw. "czucie lodu" można było się spodziewać wyników gorszych od zakładanych przed igrzyskami. Mimo wszystko nadzieja umiera ostatnia. Niestety...
Polki pobiegły dopiero w ostatnim sobotnim ćwierćfinale. Rywalizowały z reprezentantkami Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego. Nie liczyła się wygrana tylko czas - ten musiał być jak najlepszy, by znaleźć się najlepszej czwórce. Zaczęło się jednak od falstartu naszych łyżwiarek (Czerwonka), przez co ćwierćfinał był bardzo wolny. Ostatecznie reprezentantki ROC dostały się, z czwartym czasem, do półfinałów. Polki z kolei wykręciły siódmy (3:01.92). Pokonały tylko Białorusinki i to z nimi pobiegną w finale D.
