Prokurator żąda 13 lat dla Rafała S., byłego żużlowca z Rybnika. I pół mln zł odszkodowania dla ofiary
To była ostatnia już sprawa znanego sportowca z Rybnika, który w marcu ubiegłego roku prowadząc auto mając ponad 2,3 promila alkoholu we krwi z impetem uderzył w prawidłową jadącą drugim pasem swoją mazdą panią Beatę. Kobieta tygodniami utrzymywana była w stanie śpiączki, walczyła o życie. Rafał S. zbieg z miejsca zdarzenia, a kiedy został zatrzymany próbował zmylić policjantów podając fałszywe dane. I to ponosił w swojej mowie końcowej prokurator Wojciech Zieliński. - Wydaje się ze ustalenie stanu faktycznego nie budzi żadnych wątpliwości. Oskarżony przyznał się do obu stawianych zarzutów. Pokrzywdzona, pani Beata doznała obrażeń określanych jako ciężka choroba długotrwała, zagrażająca jej życiu. Z miejsca gdzie jest leczona, uzyskałem informacje, że będzie ona do końca życia wymagała rehabilitacji i pomocy osób trzecich – podkreślał prokurator Wojciech Zieliński. - Każdy z nas jest uczestnikiem ruchu drogowego, prawdę powiedziawszy każdy z nas mógł być na miejscu pani Beaty. Przy wyrokowaniu proszę by sąd wziął pod uwagę tą okoliczność, że to tragiczne zdarzenie mogło dotyczyć każdego z nas – podkreślał dodają jednocześnie, że wymiar kary wnioskowany przez prokuraturę został zmodyfikowany przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach.
Zobaczcie zdjęcia z sądu i z wypadku, w którym ciężko ranna została
Ponieważ przebieg wydarzeń oraz fakt iż Rafał S. był w chwili zdarzenia kompletnie pijany, nie podlegają żadnym wątpliwościom, obrona oskarżonego starała się wyakcentować wszystkie okoliczności łagodzące. Podkreślano, że Rafał S. nigdy nie był karany, jest przykładnym ojcem, mężem. Dodatkowo nazwano go … ofiarą żużla. - Nie sposób nie dostrzec z jednej strony pozytywnych aspektów tego, że jest on sportowcem - jego społecznego zaangażowania, podejścia do żużla. Ale są też negatywne skutki sportu żużlowego w przypadku pana oskarżonego. To jest sport, który wywierał na nim ogromną presję, miał negatywny skute na stan jego zdrowia. Te wszystkie złamania, wstrząsy mózgu, nie pozostają bez wpływu na zawodnika. Pan S. jest ofiarą żużla, twierdzę nawet, że to zdarzenie które miało miejsce było skutkiem i spożycia alkoholu i kumulacją tej presji, tego wszystkiego czego w karierze doświadczył – mówił adwokat Rafał Stęchły.
Koszmarny wypadek żużlowca w Rybniku. Uciekł i zostawił kobi...
Jako okoliczność łagodzącą podawano także fakt, iż po zdarzeniu, już przebywający w areszcie S. przepraszał pokrzywdzoną, próbował w miarę możliwości wesprzeć ją finansowo. Reprezentująca mecenasa Gruszkę pani adwokat prosiła o zwrócenie uwagi na jeszcze jedną sytuację, której na sali sądowej nie poświęcono zbyt wiele uwagi. Jeden ze świadków zdarzenia zeznał, że widział Rafała S., który po wyjściu ze swojego samochodu szedł w stronę rozbitego samochodu pani Beaty i dopiero kiedy zobaczył tam ludzi – odszedł. - Być może został przepędzony. Być może ktoś powiedział mu „idź stąd”, „zobacz co zrobiłeś”. Potrafię wyobrazić sobie taką sytuację. Nie możemy więc w tym przypadku mówić, o klasycznej ucieczce z miejsca zdarzenia. Pan S. nie zostawił tej kobiety w lesie, na poboczu drogi. Zostawił ją pod opieką innych, trzeźwych kierowców, których widział na miejscu zdarzenia – mówiła reprezentantka mecenasa Gruszki.
Nie przeocz
Obrońcy argumentowali także, że kara 13 lat pozbawienia wolności zapada często w sprawach o zabójstwo czy gwałt. - Kiedy ktoś występuje z oczywistym zamiarem zabicia drugiej osoby. Tutaj tego nie było. Wnosimy więc o wyrok sprawiedliwy, ale adekwatny do czynu, a nie będący ani rażąco wysokim, ani formą odwetu – argumentowała obrona prosząc o wymierzenie wyroku w dolnych granicach, czyli od 3 do 5 lat odsiadki.
Przytaknął im sam oskarżony, który w trakcie całej rozprawy wyglądał na mocno zdenerwowanego. Przez cały czas zacierał spocone ręce, siedział przygarbiony z wzrokiem wbitym w podłogę. Być może dlatego, że wśród publiczności zasiadała także jego żona. - Chciałbym jeszcze raz przeprosić panią pokrzywdzoną, oraz moją żonę, bo zawiodłem i ją i siebie. Nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego może się wydarzyć. Muszę się teraz z tym zmierzyć – mówił na sali sądowej S. prosząc o sprawiedliwy wyrok.
Musisz to wiedzieć
