Przypomnijmy. Całą sprawę opisała nam Czytelniczka, która przez kilka godzin czekała na przyjęcie na oddział jej ojca przywiezionego tam przez karetkę. Kobieta opowiadała, jak po wybiciu godziny 19, czyli zakończeniu zmiany ratowników medycznych, ci przełożyli wszystkich pacjentów na wózki inwalidzkie i po prostu odjechali bez przekazania ich do szpitala. Najbardziej wstrząsnęła nią jednak sytuacja, która wydarzyła się 2 godziny później, kiedy na oddział zgłosił się młody mężczyzna, który czuł się bardzo źle i wymiotował. Miał wrócić z Turcji. Człowiek nie był w stanie stać przy okienku i po prostu położył się na podłodze.
- Pan z okienka mówi do niego: proszę podjeść z dowodem osobistym. Po reakcji ludzi z poczekalni podchodzi do młodego człowieka, po ów dowód, wypełnia papierki i dodaje: proszę podejść podpisać dokumenty. Facet nie ma siły wstać, po kolejnej naszej reakcji podchodzi do niego z dokumentami i... czeka - relacjonowała kobieta.
Poza spisaniem danych młodego człowieka, nic więcej nie dzieje się w jego sprawie. Po godzinie czuje się on już tak źle, że zaczyna się dusić i wymiotować. Prosi o pomoc, ale od mijających go ratowników słyszy "to nie mój pacjent", albo "ja nie pracuję na SOR-ze". W końcu podchodzi do niego jeden z ratowników medycznych.
W szpitalu nikt nie chciał z nami rozmawiać na temat tych wydarzeń. Nie dostaliśmy też obiecanych wyjaśnień na piśmie. Pacjenci nie dowiedzą się więc od lekarzy, dlaczego są w tak skandaliczny sposób traktowani. Wyjaśnień od dyrektora placówki, profesora Wojciecha Witkiewicza, zażądał Departament Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego, który nadzoruje szpitale wojewódzkie.
Jak tłumaczył się szpital? Oto fragmenty wyjaśnień, jakie dotarły do urzędu (pisownia oryginalna): "14 października liczba zgłoszeń pacjentów na SOR Szpitala była bardzo duża, przekraczająca liczbę 75 pacjentów. Newralgicznym momentem była pora wieczorna. Miało to związek m.in. z koniecznym, czasowym zamknięciem SOR-u Szpitala im. Marciniaka we Wrocławiu, w dniach 13 października (od popołudnia) do godzin wieczornych 14 października br. - ze względu na działania dezynfekcyjne po zdiagnozowanym przypadku gangreny u jednego z Pacjentów, który zgłosił się na oddział ratunkowy. W trakcie godzin wieczornych, w niedzielę 14 października obłożenie SORu Szpitala przy ul. Kamieńskiego było pełne, włączając w to salę dekontaminacyjną oraz resuscytacyjną. Tego wieczoru podejmowane również były przez personel medyczny działania ratujące życie pacjentów w stanie ciężkim. Personel medyczny SOR stanowiło łącznie około 25 lekarzy – dyżurujących, koordynujących oraz lekarzy wielu specjalizacji".
Dalej czytamy, że "według relacji personelu medycznego, zapisów monitoringu oraz zapisu dokumentacji medycznej" życie i zdrowie leżącego na ziemi pacjenta nie było zagrożone. "Pacjent zgłosił się samodzielnie na SOR o godz. 20.14. Około godz. 21.14 u Pacjenta nasiliły się objawy zw. z zatruciem pokarmowym. Po tym fakcie natychmiast udzielona została mu pomoc" - przekonuje szpital. Pacjent pozostał w szpitalu całą noc, rano został wypisany do domu.
Szpital nie ustosunkował się jednak do zarzutów związanych z zachowaniem pracowników, którzy mijali zwijającego się z bólu mężczyznę twierdząc, że "to nie mój pacjent" lub "ja nie pracuję na SOR". Zareagowano dopiero, kiedy jest stan bardzo się pogorszył.
Mimo wyjaśnień, jakie przesłała dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, Departament Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego zapowiedział, sprawdzenie wszystkich procedur medycznych, jakie obowiązują na tamtejszym SOR.
- Celem kontroli placówki jest podjęcie działań usprawniających funkcjonowanie oddziału ratunkowego -
tłumaczy Michał Nowakowski z urzędu marszałkowskiego.
Zobacz także
- Biedronka po remoncie otwarta. Z samoobsługowymi kasami
- Tak będą wyglądać Mieszkania Plus pod Wrocławiem
- Bunt we wrocławskim MPK. Chodzi o pieniądze i... buspas
- Wrocław: Rajdowiec zamordował taksówkarza. Już jest wolny
- Profesor: "Buspas skraca życie". Nie trujcie wrocławian!
- Tak zatrzymywano wrocławskiego gangstera [FILM, ZDJĘCIA]
