- Mężczyzna twierdzi jednak, że bił syna swojej konkubiny wyłącznie otwartą dłonią po pośladkach. Nie tłumaczy to obrażeń, jakie odniosło dziecko, czyli m.in. złamań kości nóg - mówi prokurator Jacek Lasiński z Prokuratury Rejonowej w Rypinie.
Wczoraj (28.03) śledczy postawili mężczyźnie zarzuty: pobicia Piotrusia w dniu 27 marca oraz znęcania się nad nim, fizycznie i psychicznie, że szczególnym udręczeniem. Z zaznaczeniem, że chłopczyk był pod jego opieką i od niego zależny (art. 207 par. 1a i 2 Kodeksu karnego). Pierwszy z czynów zagrożony jest karą do 8 lat wiezienia, drugi - do lat 10.
- Radosławowi K. zarzucamy, że znęcał się nad chłopcem od 1 sierpnia 2017 roku, czyli od chwili, gdy zamieszkał z nim i matką dziecka pod jednym dachem. Na znęcanie się wskazuje tez zebrany przez nas materiał dowodowy. Kurator odwiedzający tę rodzinę widział u dziecka zasinienia, między innymi na uszach i rączkach - mówi prokurator.
Polecamy:
Gwara policyjna - tak nazywają marki aut
Zarobki gwiazd disco-polo
Długie weekendy 2018
Skąd się wzięły nasze nazwiska
Dziś rypińska prokuratura podejmie decyzję o środku zapobiegawczym dla podejrzanego 25-latka. Spodziewane jest jej wystąpienie do sądu o tymczasowe aresztowanie. Wiadomo, że przebywający od momentu zatrzymania w policyjnej izbie w Brodnicy Radosław K., dziś przywieziony ma zostać do Rypina.
Tymczasem stan pobitego 2,5-letniego Piotrusia nadal jest poważny. Przypomnijmy, że z Rypina trafił do Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Toruniu. Tutaj lekarze ortopedzi operowali go przez sześć godzin, scalając mu kości. "Ciężki, ale stabilny" - tak stan zdrowia dziecka określił dr Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.
Matka Piotrusia ma ograniczone prawa rodzicielskie i objęta była dozorem kuratora. Znajdowała się też wraz z dzieckiem pod opieka asystenta rodziny. Jak zapewnia rypiński MOPS, ten był w domu prawie codziennie. Nie dostrzegł niczego, co wskazywałoby na przemoc fizyczną. Tymczasem babcia Piotrusia twierdzi, że nieskutecznie usiłowała losem wnuczka zainteresować różne instytucje, w tym MOPS. Miała uzasadnione podejrzenia, że Radosław K. krzywdzi chłopczyka.
AKTUALIZACJA:
W październiku 2017 r. MOPS w Rypinie skierował do sądu rodzinnego wniosek o umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej. Powodem była niewydolność wychowawcza jego matki. M.in. to, że nie diagnozowała synka pod kątem autyzmu i zaniedbywała na innych polach. Pierwsza rozprawa odbyła się w styczniu 2018 roku. Niewiele z niej wynikło. Od 10 kwietnia Piotruś miał być poddany specjalistycznej obserwacji we Włocławku.
Dziś (29.03) sąd rodzinny zdecydował o umieszczeniu w pogotowiu rodzinnym drugiego dziecka matki Piotrusia, urodzonego w marcu. Na mocy tej samej decyzji do pogotowia trafi również sam Piotruś, gdy opuści szpital. To tymczasowe rozwiązanie.
Prokuratura Rejonowa w Rypinie przyznała reporterowi stacji TVN24, że rozważy wszczęcie odrębnego postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez kuratora sadowego. Skoro ten, odwiedzając dom Piotrusia, widział zasinienia na uszach i rączkach chłopca, winien był niezwłocznie zaalarmować policję i prokuraturę.
Decyzja o tymczasowym aresztowaniu spodziewana jest dziś, ok. godziny 16.30. Najprawdopodobniej sąd przychyli się do wniosku prokuratury i Radosław K. trafi do aresztu. Grozi mu do 10 lat więzienia. Z opinii biegłego jasno wynika, że Piotruś był bity tępym narzędziem.
Do sprawy wrócimy w piątkowych "Nowościach".
"Urazy kończyn dolnych i złamania kości udowej". Konkubent matki podejrzany o pobicie 2,5-letniego chłopca