Sprawa dotyczy zdarzenia z 10 stycznia 2024 r. Na przejeździe kolejowym w Mezowie (gm. Kartuzy) pociąg uderzył w samochód. W aucie znaleziono ciało 31-letniej kobiety, jednak dalsze śledztwo wykazało, że nie był to wypadek - zdaniem śledczych 31-latka została wcześniej zamordowana w salonie kosmetyczno-fryzjerskim w Kiełpinie. Podejrzany to mąż kobiety - 34-letni Tomasz K.
Bartłomiej Stoltmann, obrońca podejrzanego, w rozmowach z trójmiejskimi mediami stwierdził, że jest duże prawdopodobieństwo, jakoby Tomasz K. mógł mieć ograniczoną poczytalność w chwili zabójstwa. Ponadto miał korzystać wcześniej z pomocy psychiatry.
- Podał informację, że leczył się psychiatrycznie - mówił Bartłomiej Stoltmann w rozmowie z Radiem Gdańsk. - Mój klient jest w bardzo trudnej sytuacji. Na chwilę obecną nie jest w stanie zwyczajnie porozmawiać, bo jest w takim szoku, który zaburza czynności intelektualne.
Ocena należy do biegłego
Prokuratura natomiast gromadzi wszelkie dane na ten temat, w tym dokumentację medyczną.
- Weryfikujemy informacje i pozyskujemy dokumenty związane z tym, co przekazał podejrzany w toku przesłuchania - mówi Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Kwestia oceny poczytalności należy ostatecznie do biegłych. Na pewno będzie tutaj powołany biegły do oceny stanu poczytalności podejrzanego.
Przypomnijmy, że podejrzany Tomasz K. w prokuraturze częściowo przyznał się do zarzucanego mu czynu, jednak później w sądzie już nie. W sobotę 13 stycznia zapadła też decyzja o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące.
Za zabójstwo w zamiarze bezpośrednim (art. 148 paragraf 1 Kodeksu Karnego) Tomaszowi K. grozi nawet dożywotnia kara pozbawienia wolności.
