Na kilka dni przed świętami Portowcy nie chcieli psuć humorów – swoich i sympatykom. By wszystko ułożyło się idealnie – potrzebne były trzy punkty w meczu z Koroną. Kielczanie o spokojniejsze tygodnie akurat zapracowali przed tygodniem, gdy pokonali mocniejszą Cracovią (mecz kończyli w dziewiątkę). W Szczecinie mogli więc zagrać na większym luzie i początek meczu to potwierdzał. Goście nie tylko silili się na wybijanie piłki w pole, ale próbowali zorganizować atak pozycyjny lub zaskoczyć szybką kontrą. A Pogoń próbowała złapać swój rytm.
Zobacz też:
Adam Buksa w New Englad Revolution. Utajniona kwota transferu
Było to o tyle trudne, że trener Kosta Runjaic dokonał kilku zmian w składzie w porównaniu z meczem z Wisłą Kraków. Zaskoczeniem mógł być brak w „11” Damiana Dąbrowskiego, który akurat pozytywnie wyróżniał się w spotkaniu z Białą Gwiazdą. Zamiast niego zagrał Marcin Listkowski. Zmiany nastąpiły też w ataku i na skrzydłach. Sprzedanego do MLS Adama Buksę zastąpił Michalis Manias, a pauzującego za kartki Zvonimira Kozulja Santerii Hostikka. Do obrony powrócił też Konstantinos Triantafyllopoulos.
ZOBACZ TEŻ:
Po 10 minutach gry zespoły stworzyły po jednej groźnej akcji i bramki powinny paść. Manias znalazł się przed bramkarzem i zdecydował się posłać piłkę nad bramkarzem. Sytuacja była trudna, a strzał nieznacznie niecelny. Chwilę później drzemka Portowców w tyłach i sam na Dante Stipicę wyszedł Matej Pucko, ale jego płaskie uderzenie bramkarz pewnie złapał. Po pięciu minutach Manias znów znalazł się przy piłce w polu karnym, ale jego próbę obrońcy zblokowali i wtedy można było raz jeszcze zadać sobie pytanie, czy Grek potrafi wykorzystywać okazje i dźwignie presję po przejęciu pozycji Buksy.
Archiwalne ZDJĘCIA kibiców Pogoni Szczecin [FOTOGALERIA]
Po kwadransie gry dominacja Pogoni była już wyraźna, kilka akcji pachniało golem, ale brakowało wykończenia. Do przerwy nic się nie zmieniło, choć tuż przed końcem I połowy sędzia – po analizie VAR – wyrzucił z boiska Ognjena Gnjaticia. Arbiter uznał, że wślig był zbyt brutalny, a na to nie ma miejsca na boisku.
Nim Pogoń zaczęła korzystać z gry w przewadze otrzymała potężny cios. Kontrę gości w świetnym stylu wykorzystał Pucko i zrobiło się nerwowo. A po paru minutach mógł być koszmar, bo goście mieli groźną sytuację.
Pogoń zaczęła przyspieszać, trener Runjaic wprowadzał ofensywnych piłkarzy, ale gra niespecjalnie się kleiła. Brakowało tzw. detali na prosto walczącą Koronę. W ostatnich 20 minutach gospodarze zamknęli rywali na swoim przedpolu, było sporo gry skrzydłami, ale nie było pomysłu na wypracowanie czystej sytuacji. Wystarczy powiedzieć, że wrzutka z rożnego w doliczonym czasie gry trafiła do Stipicy. Najlepiej to zobrazowało pomysłowość zespołu.
Przed Portowcami teraz zimowa przerwa. Kolejna seria spotkań w lutym.
Pogoń Szczecin – Korona Kielce 0:1 (0:0)
Bramki: Pucko (50.)
Pogoń: Stipica – Stec, Triantafyllopoulos Ż, Łasicki, Matynia – Spiridonovic, Listkowski (67. Dąbrowski), Podstawski (54. Wędrychowski), Kowalczyk, Hostikka (61. Frączczak) – Manias.
Korona: Kozioł - Szymusik, Tzimopoulos, Kovacević, Miletić – Pacinda (90. Jukić Ż), Żubrowski, Gnjatić CZ (45.), Lioi (46. Radin), Gardawski – Pucko.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Budowa stadionu w Szczecinie: Trybuny, zadaszenie i przebudo...
