W drodze na mecz Igi Świątek spotkaliśmy w metrze Walerię z Kwidzyna. Różowo-włosa nastolatka marzy o tym by zobaczyć Igę na żywo, wysiadła z nami na odpowiedniej stacji i szukała czegoś w rodzaju strefy kibica. Czy kupi bilet na kolejny olimpijski mecz Igi?
- Bardzo ciężko kupić bilet, ale będę próbować. Zostaję w Paryżu przez najbliższy tydzień – zaznacza.
Iga nie pokpiła sprawy, mimo problemów w drugim secie ograła w 1/32 finału (I runda) 33-letnią reprezentantkę Rumunii Irinę-Camelia Begu. Mecz nie był nudny, widać było, że Polka była bardzo spięta.
Na krytym obiekcie imienia Philippe’a Chatriera można było spotkać mnóstwo neutralnych kibiców m.in. z Francji czy Hiszpanii. Nie zabrakło też biało-czerwonych fanów. Wśród nich był pan Sylwester ze Starego Rybia pod Limanową. Oglądał mecz w towarzystwie żony Marii. Po drugiej stronie kortu siedziały ich dzieci.
- Nie mogliśmy kupić kilku biletów obok w podobnej lokalizacji. Trzeba było brać co jest. I tak było warto – cieszył się pan Sylwester.
