Kim w ogóle jest Grupa Wagnera, z jakimi ludźmi mamy do czynienia?
Gdybym chciał odpowiedzieć krótko, to powiedziałbym, że z przestępcami i degeneratami. Jednak formalnie Grupa Wagnera to prywatna organizacja militarna, która od wielu lat realizuje rosyjskie interesy na całym świecie – działają oni dla Rosji i na rzecz Rosji.
Dużo mówi się o - łagodnie rzecz ujmując - wątpliwej przeszłości wielu wagnerowców.
Wśród wagnerowców jest wielu zbrodniarzy i kryminalistów. To grupa nasycona również rosyjskimi żołnierzami, którzy mają doświadczenie bojowe i chcą zarabiać pieniądze. Sporą grupę wśród wagnerowców stanowią również nacjonaliści rosyjscy, a nawet neonaziści. Wszystkich łączy jedno – brak skrupułów, skłonność do agresji i zapatrzenie w rosyjski imperializm, a to stanowi bardzo niebezpieczną mieszankę. Wagnerowcy mają także swój udział w zbrodniach popełnianych obecnie przez Rosję na Ukrainie - mówimy o ludziach niebezpiecznych i bezwzględnych.
Czy to, że „Grupa Wagnera” może pojawić się na Białorusi, wicepremier Jarosław Kaczyński mówił nawet o 8 tys. ewentualnych najemników, stanowi zagrożenie dla Polski? Polskie służby mają już takie sygnały?
Pragnę podkreślić jedno – nasze służby nie potwierdzają dziś obecności Grupy Wagnera, oprócz jej lidera, na Białorusi. Może się to jednak zmienić. Nie da się wykluczyć, że jakaś część najemników może pojawić się przy granicy polsko-białoruskiej w celu realizacji określonych zadań. Jednak zaznaczam, że nie pozwolimy na destabilizację naszej granicy. Dlatego podejmujemy działania prewencyjne już teraz. Pewne jest, że gdy wagnerowcy pojawią się na Białorusi, to nie po to, by odpoczywać. Oni będą realizować jakąś misję – przeciwko Ukrainie, Litwie albo Polsce.
Czy nasze służby mają rozpracowaną tę organizację?
Polskie służby są w pełnej gotowości. W ich zainteresowaniu pozostają wszystkie osoby i podmioty, które mogą zagrozić bezpieczeństwu i interesom państwa polskiego. Obserwujemy i analizujemy również działania Grupy Wagnera oraz zagrożenia związane z możliwą obecnością tych najemników przy polskiej granicy. Uspokajam naszych obywateli - jesteśmy przygotowani na różne scenariusze.
Jakie to scenariusze?
Realnie patrzymy na sytuację. Trzeba pamiętać, że Rosja i Białoruś od dłuższego czasu prowadzą przeciwko Polsce i całemu Zachodowi wojnę hybrydową, której elementem jest sztucznie wytworzony szlak migracyjny. Niewykluczone, że najemnicy mogą zostać użyci do działań mających na celu zwiększenie tej presji na naszą granicę. Należy liczyć się z prowokacjami, do których dochodziło zresztą już wcześniej, ze strony białoruskich służb zaangażowanych w proceder forsowania polskiej granicy przez migrantów. Ale wagnerowcy mogą zostać również użyci do działań, które mają na celu odwrócenie naszej uwagi od innych, bardziej istotnych zagrożeń ze strony reżimu rosyjskiego czy białoruskiego. Musimy całościowo oceniać sytuację, i tak też robimy.
Na czym konkretnie miałoby polegać wzmocnienie polskiej granicy? Wiemy już o większej obecności żołnierzy oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej, ale może coś jeszcze?
W związku z doniesieniami o planach Grupy Wagnera i napiętą sytuacją na granicy z Białorusią już w niedzielę zdecydowałem o wzmocnieniu naszych sił grupą 500 policjantów. Podkreślam fakt, że będą to nasi kontrterroryści i najlepsi funkcjonariusze z oddziałów prewencji. Będą wśród nich policjanci, którzy brali już udział w działaniach związanych z ochroną granicy, choćby w najbardziej newralgicznym momencie jesienią 2021 roku, kiedy to migranci próbowali siłowo forsować naszą granicę. W okolicach naszego przejścia granicznego w Kuźnicy doszło wtedy do regularnej bitwy z agresywnym tłumem. Tylko pełny profesjonalizm naszych służb udaremnił ten dosłowny szturm na naszą granicę.
Jak do tej pory wyglądało zabezpieczenie granicy z Białorusią i Federacją Rosyjską?
Ta dodatkowa grupa pół tysiąca policjantów dołączy do 5 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej i 2 tys. żołnierzy strzegących bezpieczeństwa granicy z Białorusią. Pracę naszych służb wspiera tam nowoczesna bariera, zarówno fizyczna, jak i elektroniczna. Na 187 kilometrach mamy solidne, wysokie na 5,5 m fizyczne zabezpieczenie. Wszystkich krytyków zachęcam do porównania jej chociażby z zaporą, którą pokazała w mediach fińska Straż Graniczna. Powiem tylko tyle, że internauci licytowali się, w ile sekund przeskoczą to fińskie ogrodzenie. Do tego nasza granica jest zabezpieczona również elektronicznie. System kamer, czujników i kabli detekcyjnych jest już włączony na całej przewidzianej w planie długości – 206 kilometrów. Trwa również budowa zapory elektronicznej na granicy polsko-rosyjskiej. Bariera o długości około 200 kilometrów obejmie zasięgiem działania całą lądową granicę z obwodem królewieckim. Oprócz Mierzei Wiślanej, gdyż na tym odcinku już od kilku lat znajdują się urządzenia elektroniczne.
W grę wchodzi także większa ochrona granicy z Ukrainą? Być może najemnicy z Grupy Wagnera mogą się też przedostawać w tamtych rejonach.
Prezydent Zełenski poinformował, że według ich wywiadu Grupa Wagnera na Białorusi nie zagraża bezpieczeństwu Ukrainy. Służby ukraińskie podkreślają, że sytuacja na ich granicy z Białorusią jest pod kontrolą. Proszę również pamiętać, że Polska graniczy z zachodnią Ukrainą. Tam sytuacja jest diametralnie inna niż na wschodzie kraju, gdzie trwają zacięte walki z Rosjanami. Służby ukraińskie w pełni odpowiadają za bezpieczeństwo w rejonach graniczących z Polską. Oczywiście cały czas na bieżąco współpracujemy z naszymi odpowiednikami na Ukrainie i wymieniamy się informacjami.
Jak konkretnie wygląda ta współpraca?
Jestem w stałym kontakcie z szefem ukraińskiego MSW Ihorem Klymenką. Ostatnio mieliśmy okazję w Rzeszowie spotkać się osobiście. I zawsze podczas tych spotkań deklaruję pomoc stronie ukraińskiej.
Właśnie, w tej chwili kluczowe wydaje się wsparcie walczącej Ukrainy.
I dokładnie to robimy, już od ponad roku. Od pierwszych dni wojny wspieramy służby ukraińskie odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Rozpoczęliśmy dostawę broni dla Gwardii Narodowej Ukrainy, brygad szturmowych ukraińskiej Policji i Służby Granicznej. To tysiące karabinów maszynowych i miliony sztuk amunicji, które pozwolą efektywnie walczyć obrońcom wolności Ukrainy i Europy. Wielka w tym zasługa Komendanta Głównego Policji gen. insp. Jarosława Szymczyka, który stale współpracuje z ukraińską Policją. Przypominam, że komendant Szymczyk nadzorował też wielką misję polskich policjantów uczestniczących w rozminowywaniu Ukrainy, na terenach, z których wycofali się Rosjanie.
Niektórzy mówią, że reakcja dotycząca wzmocnienia granic jest przesadzona, może nic nam nie grozi. Jak odpowiedziałby Pan na takie opinie?
Za naszą wschodnią granicą trwa brutalna wojna. Dla wszystkich jest chyba teraz jasne, że presja migracyjna na naszą granicę z Białorusią stanowiła de facto test tej granicy i była preludium do ataku na Ukrainę. Jeśli przeciwnicy wzmacniania ochrony granicy tego nie widzą, to uważam, że nie działają w interesie polskiej racji stanu. Za każdym razem, gdy w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, że nasza reakcja jest przesadzona, zadaję sobie jedno pytanie: czy ci ludzie nie widzieli, co działo się w Buczy czy w Irpieniu?
Ale czy dziś sytuacja jest groźniejsza niż kilka miesięcy temu?
Musimy reagować na nawet najdrobniejsze sygnały i tak traktujemy pojawienie się Prigożyna w Mińsku. Jako rząd działamy i będziemy działać racjonalnie i odpowiedzialnie. Musimy inwestować w silną armię i dobre zabezpieczenie granicy. Każdy, kto mówi inaczej, patrzy krótkowzrocznie, a za krótkowzroczność w polityce zawsze słono się płaci, zwłaszcza gdy w grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
