W ubiegłym tygodniu Donald Tusk po raz kolejny apelował o zjednoczenie opozycji. Podkreślał przy tym, że jedna lista to gwarancja wyborczego sukcesu. Liderzy partii opozycyjnych zdają się jednak nie być entuzjastami tego pomysłu. O koncepcję tę zapytany został w rozmowie z Gazeta.pl były prezydent Bronisław Komorowski.
"Dlaczego teraz miałoby się udać?"
– Nie warto wyrzucać tego pomysłu do kosza. Choć od paru lat się o tym mówi, a to się nie udaje. Więc pytanie, dlaczego teraz miałoby się udać? – zapytał retorycznie były prezydent. Zwrócił uwagę, że idea jednej listy funkcjonuje już od kilku lat, a jej efekty są mierne. Zdaniem Bronisława Komorowskiego, nie oznacza to, że nie należy dążyć do minimalizacji liczby list wyborczych. Jak podkreślił, im dalej posunięta jedność, tym lepiej. – Tyle, że trzeba mieć świadomość, że nikt nie wie, jakie będą skutki jednej listy dla elektoratów poszczególnych partii – zastrzegł.
– Ale jestem też realistą. Dlatego namawiam te środowiska umiarkowanie konserwatywne i centrowe, by się zjednoczyły i wspólnie sprawdziły z tego końca, jak bardzo mogą pójść na lewo – dodał.
"Poważny błąd" opozycji
Były prezydent zarzucił opozycji popełnienie "poważnego błędu". Komorowski wskazał też, że po stronie opozycji „popełniono pewien poważny błąd”.
– Tak dużo mówiło się o jednej liście, że zabrakło czasu na przećwiczenie prostego scenariusza. Pokażmy, że dzisiaj a nie tylko wyborczo, potrafimy ze sobą współpracować, na przykład wychodzić ze wspólnymi inicjatywami politycznymi, legislacyjnymi. Przetestujmy, w jakich obszarach jedność poglądów jest możliwa – podkreślił Komorowski.
gazeta.pl, wprost.pl
