W sierpniu 1980 r. w zakładach pracy w Polsce na znak solidarności ze strajkującą Stocznią Gdańską "lawinowo" wybuchły strajki. Liderzy, którzy się w nich wyłonili, nie mieli nigdy nic wspólnego z opozycją: nie słyszeli o niej albo się z nią nie identyfikowali. A to właśnie oni, przychodząc do stoczni, potwierdzali ideę solidarności. W ten sposób nieformalnie zapoczątkowali istnienie ruchu społecznego Solidarność.
Dzisiaj pamięć o ruchu Solidarność jest upraszczana, nieprawdziwa
To najważniejsze wydarzenie, którym był moment narodzin nowego ruchu, Lech Wałęsa opisał w swojej opasłej autobiografii "Droga nadziei" krótko: "Te racje - moralne - to żądanie solidarności, które ze sobą przynieśli do stoczni, spowodowały, że mimo ogłoszenia zakończenia strajku - łamiąc słowo - ogłosiłem w sobotę po południu dalszą fazę strajku.
Był to rzeczywiście moment przełomowy. Strajk w Stoczni Gdańskiej skończył się trzeciego dnia. Wygasły jego istotne impulsy i motywacje." Kiedy w nocy 16 sierpnia przybyłem do SG, przestraszyłem się - stocznia była prawie pusta. Nawiązałem wtedy współpracę ze stoczniowcem Markiem Krówką.
Po dłuższym czasie pojawił się Lech Wałęsa i dalej już wspólnie organizowaliśmy strajk. Przez te dni byłem najbliższym współpracownikiem Wałęsy. Często czuwałem, aby mu nikt nie przerywał snu "drobnymi problemami". Załatwiałem w jego imieniu wiele spraw. Byłem osobą nieznaną, a w obecności Lecha oskarżono mnie, że jestem ubekiem.
Nie sposób wymienić nazwisk wszystkich liderów. Do dzisiaj nikt ich nie spisał. Istnieją tylko listy zakładów, które do strajku przystąpiły. W sierpniu 1980 r. ważne były całe załogi zakładów pracy, które przyłączały się do strajku. 20 sierpnia rejestr obejmował 280 zakładów. I każdego dnia przybywały ich setki.
W czasie strajków sierpniowych Polacy stworzyli jeden z najpotężniejszych w historii masowych ruchów społecznych. Działania polityczne organizacji były tylko przedłużeniem akcji związkowej i według niektórych ocen nie miały zupełnie charakteru rewolucyjnego. Ale ruch był czymś więcej niż Niezależny Samorządny Związek Zawodowy. Miał wpływ nie tylko na Polskę.
Zainicjowane w 1980 r. przeobrażenia od 1989 r. zaczęły obejmować całą Europę Wschodnią. Opinia światowa śledziła z zafascynowaniem przebieg tych zmian, ale nie rozumiała ich przyczyn. Publicyści i historycy też nie sprostali zadaniu rozpoznania źródeł Solidarności.
Powstająca na Zachodzie literatura o Polsce stanowiła z konieczności zaledwie zbiór pobieżnych obserwacji - próbę interpretacji działań aparatu partyjnego na podstawie partyjnych informacji.
Większość komentarzy pomijała znaczenie aktywności społecznej. Partia bowiem dbała o to, by szeroki zakres danych dotyczących sytuacji społecznej w Polsce nie był dostępny.
Nikt nie mógł podejmować poważnych badań socjologicznych. Wyjątkiem byli francuscy naukowcy, którzy we współpracy z socjologami z Uniwersytetu Warszawskiego zorganizowali szerokie badania pod kierownictwem Alaina Touraine'a i Jana Strzeleckiego.
Potwierdziły one tezę o wyjątkowości Solidarności. Ich zdaniem ruch Solidarność był wydarzeniem w historii świata, ruchem antypolityki, "trzecią drogą". Był szansą na reformę socjalizmu poprzez "miękkie przejście". Ale zagrażał także kapitalizmowi, bo metodami pokojowymi walczył o nowe wartości.
Strajk solidarnościowy stworzył ideę porozumienia, dążenia do zgody z zapewnieniem należnych praw. A motorem zjednoczenia narodowego była jedność robotników oraz inteligencji pracującej. Dla ludzi Solidarności liczyły się nie pieniądze, a takie wartości jak: godność, sprawiedliwość, uczciwość, prawda. Świadczy o tym fakt, że podwyżki płac - i to wcale niemałe - robotnicy z mojego zakładu dostali tuż przed strajkiem. I zrzekli się ich, bo chcieli strajkować.
Bowiem wszyscy pragnęliśmy nowej Polski. Wtedy dla wszystkich najważniejszych był drugi człowiek. Jednak to solidarnościowe nastawienie przepadło gdzieś po drodze. Z perspektywy czasu okazuje się, że stan wojenny decyzjami politycznymi władz nie tylko przerwał działalność NSZZ Solidarność, ale także rozwój idei organizacji. Znaczenie utracił związek zawodowy, zniknęła też "ludzka solidarność".
W nowej Polsce idea solidarności okazała się zbyt niebezpieczna dla różnych grup interesów. I Polska 1989 r. została zbudowana na pogwałceniu zasad Solidarności.