Proces małżeństwa, które – według prokuratury – przyczyniło się do śmierci znanego dziennikarza muzycznego Bohdana Gadomskiego, zaczął się w poniedziałek 4 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Łodzi.
Oskarżeni: śpiewak operowy i pielęgniarka
Na ławie oskarżonych zasiedli: 56-letni śpiewak operowy Borys Ł. i jego 52-letnia żona Halina K.(oboje pochodzą z Lwowa). On jako tenor występował w Teatrze Wielkim w Łodzi, zaś ona z zawodu jest pielęgniarką ze specjalnością asystenta chirurga dziecięcego. Oboje mają wyższe wykształcenie, odpowiadają z wolnej stopy i do tej pory nie byli karani. Opiekowali się schorowanym Gadomskim, co – według śledczych – skończyło się podaniem dziennikarzowi przez Borysa Ł. śmiertelnej dawki insuliny.
Odpowiadając na pytania sądu oskarżeni wyjaśnili, że mają dom w Łodzi oraz rolne gospodarstwo z domem pod Łodzią, które oskarżony prowadzi razem z synem. Natomiast oskarżona opiekuje się niepełnosprawną córką, na co otrzymuje różne świadczenia.
Borys Ł. nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. W tej sytuacji sędzia Tomasz Krawczyk odczytał jego wyjaśnienia ze śledztwa. Wynikało z nich, że tenor bardzo dobrze zna Gadomskiego, którego poznał dawno temu - podczas studiów na Akademii Muzycznej w Łodzi. Połączyła ich przyjaźń. Odwiedzali się w swoich domach.
Śmiertelna dawka insuliny
Do dramatycznych wydarzeń doszło w dniach 6-8 marca 2020 roku. Oskarżeni w piątek 6 marca odebrali Gadomskiego ze szpitala i zawieźli go do swojego mieszkania. Tam z początku Halina K. podawała mu insulinę, jednak w sobotę po południu pojechała do córki. Na miejscu został Borys Ł., który późnym wieczorem podał dziennikarzowi insulinę. Wprawdzie swego czasu został przeszkolony jako sanitariusz i potrafił robić zastrzyki, jednak w tym przypadku pojawiły się problemy.
WIADOMOŚCI Z ŁODZI
A to dlatego, że w domu nie było dozownika do podawania insuliny. Dlatego – aby wstrzyknąć jej dawkę – Borys Ł. użył… długopisu, zaś takie rozwiązanie miał mu zaproponować dziennikarz. Efekt był taki, że w niedzielę Gadomski był nieprzytomny. Oskarżony nie mogąc go dobudzić wezwał karetkę pogotowia, która zawiozła Gadomskiego do szpitala Jonschera.
Szok lekarzy na wieść o długopisie
Lekarze doznali wstrząsu, gdy dowiedzieli się, że insulinę podano nie dozownikiem, lecz za pomocą długopisu. Dla nich była to – jak podkreśla prokuratura - sytuacja nadzwyczajna i niespotykana. Niestety, nie udało im się uratować Gadomskiego, który zmarł 24 marca 2020 roku.
Borysowi Ł. śledczy zarzucają, że spowodował tak ciężki uszczerbek na zdrowiu, że jego skutkiem była śmierć dziennikarza, który tuż przed śmiercią zapisał oskarżonemu w testamencie swój majątek. Śpiewakowi grozi dożywocie. Jego żona, która też nie przyznaje się do winy, odpowiada za narażenie żurnalisty na utratę życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu, za co grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności.
